Temat homoseksualizmu w Polsce wciąż budzi wiele kontrowersji. Choć w świecie show biznesu dokonuje się coraz więcej coming outów, w środowisku sportowym, a zwłaszcza pośród piłkarzy, bycie gejem nadal jest tematem tabu. Dziennikarz Piłki Nożnej Grzegorz Garbacik postanowił zastanowić się, dlaczego futboliści tak rzadko ujawniają homoseksualną orientację. Autor felietonu przypomina sprawę z 1990 roku, kiedy Justin Fashanu przyznał się do bycia gejem i został wyśmiany i odtrącony przez otoczenie. W efekcie zawodnik, za którego transfer zapłacono swego czasu ponad milion funtów, zakończył karierę i popadł w nałóg, a ostatecznie popełnił samobójstwo.
Zdaniem Garbacika istnieje zmowa milczenia na temat homoseksualizmu w piłce nożnej. Dziennikarz próbował porozmawiać o tym z czynnymi i emerytowanymi piłkarzami, jednak nie byli chętni do rozmowy. Autor przytacza wypowiedź Jana Tomaszewskiego sprzed pięciu lat, kiedy ten w wywiadzie dla Gazety Wyborczej stwierdził, że "nie chciałby się znaleźć w szatni z gejem".
Futbol to gra zespołowa i ja sobie nie wyobrażam, by podczas mojej kariery któryś z kolegów był gejem. Wyszedłbym z takiej szatni albo zaproponował, by się przebierał gdzie indziej. Futbol jest grą męską, kontaktową, i nie wyobrażam sobie, bym mógł iść z gejem po meczu do sauny. Ja ich toleruję, ale nie zaakceptuję - powiedział legendarny bramkarz.
Z jego słowami nie zgodził się Tomasz Iwan, który uznał, że tego typu podejście jest "bulwersujące".
Przez takie postawy ludzie boją się mówić, jacy naprawdę są - powiedział w rozmowie z Newsweekiem.
Dziennikarz zwraca uwagę, że w Polsce jeszcze żaden piłkarz nie przyznał się do homoseksualizmu, a przecież statystyka pokazuje, że w tak dużej grupie mężczyzn musi istnieć pewien procent tych homoseksualnych. Ponoć jednak władze klubów dbają o to, aby tego sprawy "nie wypłynęły", bo boją się strat finansowych.
Właśnie teraz obciążenie związane z coming outem jest bardzo duże, bo w futbolu przesuwa się takie sumy, że każda sytuacja o niełatwych do przewidzenia reperkusjach jest tłumiona wszelkimi siłami, aby uniknąć biznesowych turbulencji. Ci, którzy mają najwięcej do stracenia, boją się, że jakaś "historia z gejem" w ich klubie może zatrząść całą maszynką do robienia pieniędzy, więc robią wszystko, aby temat nie wypływał - uważa Rafał Lipski, autor książki Pressing poruszającej to zagadnienie..
Zdaniem psycholog sportu, Joanny Kotek, kluczową rolę odgrywa tu edukacja.
Ważną rolę będzie tu odgrywało uświadamianie, że to nie ma znaczenia, że fakt, iż ktoś ma inną orientację seksualną, nie wpływa w żaden sposób na to, czy jest dobrym piłkarzem - mówi ekspertka.
Psycholog uważa, że gdyby jakiś znany piłkarz dokonałby coming outu, ośmieliłby innych do tego samego.
To, że ktoś znany, bardzo dobry, nagle wystąpi z taką deklaracją, bardzo często jest impulsem do zmian. Wspomniany przykład z lat 90. jest już dość stary, a na domiar złego kończy się tragicznie, i to może powodować blokadę (...) taka deklaracja wymaga ogromnej odwagi, pewności swoich słów i świadomości, że niektórym się to może nie spodobać - mówi Kotek.
Garbacik dodaje, że nie tylko w Polsce istnieje strach przed coming outem wśród piłkarzy. Swego czasu znany trener Luiz Felipe Scolari, publicznie stwierdził, że "piłkarz gej nie miałby czego szukać u niego w zespole". Dziennikarz opisuje też zjawisko "polowania na piłkarzy" przez kibiców, którzy doszukują się "oznak bycia gejem".
Zdaniem Lipskiego, sportowcy mają trudniej, bo poddani są większej presji otoczenia.
Aktor, reżyser, a nawet polityk jest w swojej branży dużo bardziej niezależny niż piłkarz. Ten jest elementem drużyny, jest w pewnym sensie własnością klubu, jest obciążony sponsorami, jest obserwowany co 3-6 dni na żywo przez kilkaset tysięcy osób... To wszystko sprawia, że jego decyzja o coming oucie jest nieporównywalnie trudniejsza niż wcześniej wymienionych - pisze autor Pressingu.
Myślicie, że podejmowanie w przestrzeni publicznej dyskusji na ten temat jest w stanie ośmielić kogo do "wyjścia z szafy"?
Cały artykuł możecie przeczytać tutaj.