Filip Burkhardt, to 31-letni piłkarz, który pochodzi z bardzo usportowionej rodziny. Jest synem byłego piłkarza m.in. Olimpii Poznań - Jacka Burkhardta, zaś jego brat, Marcin Burkhardt, był zawodnikiem m.in. Legii Warszawa. Sam Filip od tego roku występuje na pozycji pomocnika w Bytovii Bytów.
Niestety od jakiegoś czasu Burkhardt i jego rodzina przeżywają wyjątkowo trudne chwile. 14 października za pośrednictwem mediów społecznościowych piłkarz ujawnił, że jego córka jest poważnie chora. Kilkuletnia Latika miała guza mózgu. Całe szczęście rodzice szybko zareagowali i obecnie dziewczynka jest już po operacji. W wywiadzie dla portalu Sportowe Fakty piłkarz opowiedział, jak doszło do wykrycia guza. Dziewczynka skarżyła się na ból głowy i nic nie wskazywało na to, że w jej ciele od pół roku rozwija się duży guz. Na szczęście wygląda na to, że matczyna intuicja nigdy nie zawodzi. To właśnie żona Filipa, Magda, podeszła do pozornie niewinnej dolegliwości bardzo poważnie.
W zeszły wtorek (9 października) o 5 rano córka obudziła się z bólem głowy, wymiotowała. Udaliśmy się do przychodni, doktor niczego nie wykrył, poradził, żeby dla pewności udać się do szpitala. Pojechaliśmy do szpitala w Gdyni. Żona nalegała, żeby zrobić tomografię. Wymusiła te badania na lekarzach i przeczucie jej nie zawiodło. Specjaliści wykryli nowotwór w wielkości 4,5 na 4,5 centymetra w czwartej komorze mózgu. Wypełnił ją całą, rozrastał się z dnia na dzień, zaczął atakować pień mózgu - opowiedział piłkarz.
Dzięki szybkiej reakcji rodziców i lekarzy oraz wsparciu wielu osób córeczka Burkhardtów jest już po operacji. Wyrazy wsparci dla małej Latiki przekazali m.in. Mateusz Borek, przedstawiciele Lecha Poznań i... Magdalena Ogórek. Za co Filip i jego rodzina są ogromnie wdzięczni:
Latika jest już po operacji, na obecną chwilę wszystko jest w normie. Guz był bardzo duży i zagrażał życiu. Dziękujemy wszystkim za wasze modlitwy Latika i my czuliśmy wasze wsparcie z każdej strony!!!! Przed nami dalsze leczenie, trzymajcie kciuki - podziękował Burkhardt.
Sportowiec jest wdzięczny przede wszystkim swojej żonie, która nie zbagatelizowała całej sprawy i to dzięki jej przeczuciom guz został rychło w czas wykryty i usunięty:
Chwała Magdzie, że zareagowała błyskawicznie. To też przestroga dla innych rodziców, że takich sytuacji nie można bagatelizować. Za kilka tygodni nasza córka mogła się już nie obudzić. A żyje. Jesteśmy wdzięczni za wiadomości, pomoc i chęć pomocy od setek osób. Byliśmy z żoną na wykończeniu, kompletnie załamani, zapłakani. Ludzie wysyłali nam zdjęcia, jak modlą się za Latikę. Dziękujemy. Pierwszą połowę wygraliśmy - wyznał sportowiec.