We wrześniu ruszyła siódma edycja Top Model, podczas której jurorzy łudzą się, że wyłonią światowej klasy top modelkę lub top modela. Z doświadczenia poprzednich edycji jasno jednak wynika, że skończy się na wzbogaceniu warszawskich salonów o kolejnych sezonowych, trzecioligowych celebrytów. Nie jest tajemnicą, że program zdecydowanie stawia na show i skandal niż na modę.
Szerokim echem w sieci odbił się ostatni odcinek telewizyjnego show, podczas którego gościem specjalnym była Marta Dyks. Modelka miała za zadanie obserwować uczestników, a następnie dać im kilka cennych wskazówek. Najwięcej kontrowersji wzbudziła jej sroga ocena jednego z uczestników – Huberta.
Wzburzony początkujący model ewidentnie nie pogodził się z krytyką starszej koleżanki z branży. Na Instagramie napuścił fanów, aby ci znaleźli najlepszy podpis do zdjęcia skrytykowanego przez Dyks.
Teraz zadanie dla was, wymyślcie najlepszy opis do tego zdjęcia, liczy się kreatywność! – napisał na Instagramie.
Konkurs wygrał komentarz uderzający w modelkę, która skrytykowała Huberta.
Kiedy jakaś dziwna modelka mówi mi, co mam robić – zabrzmiał zwycięski komentarz.
Więcej hejterskich komentarzy wylało się na Instagramie Marty Dyks.
Czoło jak lotnisko, Suka w całej okazałości, Krowa z wysokim czołem, Uroda Downa – to tylko niektóre z niepochlebnych komentarzy.
Modelka przejęła się nagłą krytyką, usunęła komentarze i zblokowała możliwość ich dodawania. Głos w całej sprawie zabrał prowadzący program Michał Piróg. Na swoim Instagramie zamieścił zdjęcie z Martą, pod którym bronił modelkę i skrytykował sam program.
Wracając do poniedziałku!!! Ja i Marta Dyks w "Top Model". Ludzie mówią, że Marta jest zła, be, brzydka, głupia itd... Tak się składa, że Marta Dyks jako jeden z nielicznych gości tego programu była szczera ponad chęć wypadnięcia dobrze. W programie, w którym naturalność zbliżona jest do naturalności botoksu – napisał Piróg.
Mocne słowa w kierunku własnego pracodawcy. Wyląduje na dywaniku?