Weronika Rosati w połowie grudnia po raz pierwszy została mamą. Na świat przyszła długo wyczekiwana przez nią córka Elizabeth, którą aktorka urodziła 18 lat starszemu ortopedzie. Niestety, związek z Robertem Śmigielskim nie przetrwał – czego w sumie można było się spodziewać, biorąc pod uwagę jego przeszłość. Jeszcze podczas pierwszych randek z Weroniką Robert był żonaty, a dla młodszej o prawie dwie dekady kochanki zostawił czworo dzieci.
Świeżo upieczona mama została zaproszona do cyklu "Wywiadówka" ukazującego się cyklicznie na łamach bloga Baby by Ann Ani Lewandowskiej. Katarzyna Burzyńska w szczerej rozmowie z Weroniką wypytała ją o początki macierzyństwa i o to, co było według niej najgorsze. Aktorka wyznała, że męczyła ją nietolerancja pokarmowa córki oraz własne obawy, które nie pozwalały jej zasnąć:
Na początku strasznie się bałam, jak ją ubierałam, czy nie połamię jej rączek. Bałam się, czy będę mogła karmić piersią. Bałam się też śmierci łóżeczkowej, więc przez pierwsze 3 miesiące w ogóle nie spałam. Ona spała ze mną, ja leżałam, pilnowałam jej, sprawdzałam, czy oddycha, czy wszystko jest ok. Ten brak snu na początku był rzeczywiście najcięższy. Straszne wykończenie, brak czasu na regenerację… Eli kiepsko spała, dodatkowo przez pierwsze dwa miesiące przynajmniej co godzinę chciała do piersi, więc te noce były strasznie rwane. No i płakała, miała problemy z brzuszkiem. Później okazało się, że ma uczulenia pokarmowe, dokładnie tak jak ja, jest bardzo wrażliwa na jedzenie. Musiałam więc wyeliminować 90% mojego jadłospisu, bo ona miała uczulenie na soję, mleko, na wszystko. Ja nic nie mogłam jeść. Ziemniaki jadłam - wyznała.
Weronika Rosati opisała swoją córkę jako bardzo elegancką i kobiecą, mimo że dziewczynka nie skończyła nawet roku. Aktorka zdradziła, że Eli bardzo lubi przystojnych mężczyzn, zwłaszcza tych w garniturach:
Ona jest bardzo kobieca, jest też elegantką. Potrafi się awanturować, że w śpioszkach wynoszę ją z domu, a jak ma na sobie sukienkę, to jest przeszczęśliwa. Czapkę zdziera z siebie z impetem, ale kapelusz jest ok. Jak słyszy muzykę, to śpiewa. Lubi też zdjęcia. Świetnie pozuje, jak ma ochotę oczywiście. Jak jej się nie chce, wtedy odwraca głowę ostentacyjnie. Prawdziwa diva. Eli jest też kokieteryjna. Czasem aż mi głupio, bo bardzo reaguje na przystojnych facetów - a jak facet jest w garniturze, to już wzroku od niego oderwać nie może i trzepocze rzęsami. Często wymusza kontakt z takimi przystojniakami np. w windzie.
Cała mama?