W lutym tego roku Robert Lewandowski zakończył współpracę ze swoim długoletnim menedżerem, Cezarym Kucharskim. Jego nowym agentem został Pinim Zahavim, który miał pomóc Lewemu dostać się do Realu Madryt - jak dotąd bezskutecznie. Ponoć po słabym występie na mundialu władze hiszpańskiego klubu nie są już zainteresowane Polakiem. Mówi się też, że Lewandowski za bardzo skupia się na lansie i robieniu "biznesów".
Zobacz: Real już nie chce Lewandowskiego? "Chciał użyć mundialu jako odskoczni dla wielkiego transferu"
Onet.pl postanowił zapytać byłego menedżera o szczegóły współpracy z Lewandowskim. To właśnie Kucharski stoi za transferem piłkarza z Borussii do Bayernu. Okazuje się, że w tym samym czasie Robertem poważnie zainteresowany był jego wymarzony Real, jednak agent przekonał Lewandowskiego, by wybrał Bayern. Być może po czasie właśnie to stało się przyczyną ich nieporozumień.
Prezes BVB, Hans-Joachim Watzke wiedział, że jesteśmy w zaawansowanych negocjacjach z Bayernem i robił wszystko, żeby zamiast do Monachium, przeniósł się do Madrytu. Szef Borussii sprowokował spotkanie Roberta z Florentino Perezem. BVB bardzo mocno pracowała, by sprzedać "Lewego" do Realu - wspomina menedżer.
Do transferu nie doszło, ponieważ Królewscy chcieli, aby Robert był u nich napastnikiem numer dwa.
Dla Bawarczyków "Lewy" miał być niekwestionowaną jedynką, dlatego namawiałem Roberta, żeby wybrał Bayern. Uważałem wówczas, że powinien iść do innego wielkiego klubu tylko wtedy, gdy będzie miał zagwarantowaną w ataku pozycję numer jeden - tłumaczy. Zarówno w rozmowach z Bayernem, jak i z Realem poprosiłem, by Robert dostał koszulkę z numerem 9. Bawarczycy od razu na to przystali, a Królewscy postawili weto. Dla mnie to był jasny sygnał.
Kucharski źle ocenia pracę obecnego menedżera Roberta, Zahaviego.
Nie będę uczył przedstawicieli Roberta, jak negocjować z Bayernem. Dla mnie od początku było jasne, że ci ludzie działają wyłącznie na niekorzyść Lewandowskiego. Nie wiem, czy sam zawodnik był tego świadomy. Poza tym moim zdaniem w całej tej sprawie transfer Roberta do Madrytu nie był wcale celem jego przedstawicieli. Mieli swoje inne interesy... Zahavi? Życzę mu, aby lepiej zadbał o Lewandowskiego niż ja to robiłem. Czas pokaże. Wiele osób pracowało nad tym, by popsuć moje relacje z Robertem i udało im się - podsumowuje gorzko menedżer.
Jednocześnie Kucharski zarzuca piłkarzowi, że za bardzo skupił się na robieniu pieniędzy, a za mało na grze i prorokuje, że w kolejnych latach forma Roberta będzie z tego powodu słabła.
Kiedy piłkarz o trzy czy pięć procent odpuści i "przeniesie" uwagę na biznes, od razu z gracza klasy światowej staje się zawodnikiem o klasę gorszym. (...) Nadchodzące lata i to, jak będzie się spisywał Lewandowski, dadzą odpowiedź na pytanie, czy teza jest prawdziwa - mówi agent.
Pomimo zakończenia współpracy w niezbyt dobrej atmosferze, Kucharski jest dumny z tego, co zrobił dla Roberta.
Zawsze zakończeniu współpracy towarzyszą pewne negatywne emocje, ale jestem wdzięczny Robertowi, że mi zaufał. Teraz podążamy swoimi drogami. Nikt już nie odbierze mi tego, co dla niego zrobiłem. Kiedy minie trochę czasu, ludzie spojrzą na moją współpracę z "Lewym" z innej perspektywy - przekonuje.
"Z innej perspektywy" nie spojrzy chyba na współpracę sam Lewandowski, który uważa, że były menedżer blokował jego "rozwój".
Na Czarka źle działało, że się rozwijam i jako człowiek, i jako firma (...). Nie tylko gram w piłkę, ale rozwijam też inne sfery życia i to dla niego... No, jemu to nie pomogło - mówił kilka miesięcy temu w jednym z wywiadów.
Kucharski dodaje, że praca menedżera znanych piłkarzy generalnie nie jest łatwa. Niektórzy mają nietypowe zachcianki, których on nie chciał spełniać.
W Polsce gracze uważają, że wszystko im się należy, są rozpieszczani i dlatego bardzo późno dojrzewają, a niektórzy nie dojrzewają nigdy. (...) Jeden z zawodników powiedział mi, że moją rolą jest zrobienie mu zakupów i mam być na każde skinienie. Dosłownie powiedział: "jeśli będę potrzebował, masz mi kupić papier toaletowy". Odpowiedziałem, że w tej kwestii się różnimy i że ja na pewno nie będę tego typu menedżerem - mówi agent.