Kilka tygodni temu Melania Trump odbyła samotną podróż do Afryki, podczas której odwiedziła Ghanę, Kenię, Malawi i Egipt. Pierwsza Dama Stanów Zjednoczonych gościła m.in. w szpitalu dziecięcym w Akrze, gdzie obserwowała ważenie niemowląt przeprowadzane w ramach projektu dożywiania dzieci. Promowała także "zdrowie i edukację" oraz inicjatywę mającą na celu walkę z cyberprzemocą.
Przypomnijmy: Melania Trump BEZ MĘŻA i z dzieckiem na ręku promuje "zdrowie i edukację" w Afryce (ZDJĘCIA)
Wizyta przebiegała zgodnie z planem, a Melania spotkała się z ciepłym przyjęciem. Okazuje się jednak, że podróż może odbić się jej czkawką. Dziennikarze The Independent dotarli bowiem do listy wydatków, jakie prezydentowa poczyniła w trakcie pobytu w Kairze. Kontrowersje wzbudził zwłaszcza rachunek za hotel InterContinental Semiramis, opiewający na ponad 95 tysięcy dolarów (!). Oczywiście za wszystko zapłacili podatnicy.
Co więcej... rzeczniczka Białego Domu Stephanie Grisham poinformowała, że Melania nawet nie nocowała we wspomnianym hotelu, ponieważ była w Kairze tylko przez sześć godzin. Nie jest jasne, w jaki sposób Pierwsza Dama i jej pracownicy wydali prawie 100 tysięcy dolarów za hotel, w którym ceny pokoi wynoszą od 119 do 699 dolarów za apartament prezydencki, mimo że obiekt jest wyjątkowo luksusowy.
Na stronie internetowej można przeczytać, że hotel dysponuje "726 designerskimi pokojami", a każdy z nich jest wyposażony w klimatyzację, sejf i aneks kuchenny. Na miejscu znajduje się też kasyno, spa i basen, ale nawet gdyby Melania i jej "świta" korzystała z atrakcji bez opamiętania, nie byłaby w stanie wydać tylu pieniędzy w ciągu kilku godzin. No chyba, że przegrali je w kasynie...
Na co wydano aż 95 050 dolarów podczas zaledwie sześciogodzinnego pobytu Melanii Trump w Kairze? - pytają dziennikarze.
Dziennik dodaje też, że podobne kwoty podczas zagranicznych wizyt wydaje Donald Trump. Przykładowo, w Szkocji zostawił prawie 75 tysięcy dolarów. Być może pieniądze wydano na ochronę i wynagrodzenia dla personelu, ale Fox News zauważa, że Melania zatrudnia w swoim biurze zaledwie cztery osoby, których pensje wynoszą łącznie 486 700 dolarów rocznie, a więc o wiele mniej niż za czasów prezydentury Baracka Obamy.
Afrykańska podróż Melanii była zorganizowana z rozmachem również w kwestii strojów. Prezydentowa nie pojawiała się publicznie w stylizacjach tańszych niż za dziesięć tysięcy dolarów. Jak na ironię, w trakcie godzinnego wywiadu dla ABC News zarejestrowanego w Afryce, Trump apelowała, aby ludzie skupili się na tym, co robi dla kraju, a nie na jej drogich ubraniach. W obliczu horrendalnego rachunku, jaki przywiozła z Czarnego Lądu, jej słowa brzmią co najmniej groteskowo.
Tymczasem amerykańskie media zachodzą w głowę, co się stało z pieniędzmi...