Epopeja między Dodą a jej byłym partnerem Emilem Haidarem ciągnie się właściwie od ich rozstania, a więc od trzech lat. Były narzeczony założył artystce szereg spraw sądowych, co sprawiło, że piosenkarka musiała regularnie pojawiać się na sali rozpraw. W tym czasie zdążyła zagrać serię spektakli, wydać płytę z zespołem Virgin, zagrać w dwóch filmach, jeden wyprodukować i wziąć ślub. Jedno w jej życiu od tego czasu się nie zmieniło: właśnie sprawy sądowe.
Zobacz poprzednią sprawę: Doda wygrała proces z Emilem Haidarem! "ZOSTAŁA UNIEWINNIONA"
Poniedziałek może być przełomowy dla Rabczewskiej. W sądzie pierwszej instancji padł wyrok w jednej ze spraw, które wytoczył jej Haidar. Tym razem poszło o zakładanie podsłuchów - z tego zarzutu Doda została uniewinniona oraz z próby szantażu - za to została skazana na 12 tysięcy złotych grzywny.
Poprosiliśmy Dorotę o komentarz w tej sprawie.
Cieszy nas wyrok w części uniewinniającej, tj. dotyczącej rzekomego podsłuchiwania E. Haidara. Jednocześnie nie zgadzamy się z Sądem w zakresie uznania winy za "zmuszanie do określonego zachowania", polegającego na nakłanianiu wszelkimi sposobami do podjęcia terapii odwykowej oraz poinformowania o tym fakcie rodziców E. Haidara. Jako niezrozumiałe traktujemy fakt, iż Sąd karze za fakt, iż jako najbliższa walczyłam o zdrowie i bezpieczeństwo najbliższej wówczas osoby, tym bardziej, że czyniłam to metodami powszechnie stosowanymi w takich przypadkach. Należy wręcz zapytać: czy osoba walcząca o uzależnionego partnera sama nie jest ofiarą takiego stanu, oraz czy można racjonalnie postępując karać za taką walkę o osobę najbliższą? To są dramaty, które zrozumie tylko kobieta, która to przeżyła. Na szczęście zaczęłam już nowe życie w szczęśliwym małżeństwie, a tamtą traumę chce zapomnieć jak najszybciej - mówi Rabczewska w rozmowie z Pudelkiem.
Jednocześnie artystka zaznacza, że to nie koniec tej sprawy.
Będziemy wnosić o całkowite uniewinnienie w apelacji, gdyż wyrok nie jest prawomocny - mówi nam Doda.
Myślicie, że oni kiedyś wyjdą z sądu? Dobrze, że przynajmniej kwestię oddawania sukienek mamy już za sobą...