Wieści dobiegające z otoczenia Sinead O'Connor, wielkiej gwiazdy lat 90., coraz bardziej niepokoją. Artystka średnio poradziła sobie ze sławą i załamaniem kariery, tracąc wszystko: zdrowie psychiczne, fizyczne, bliskich i status gwiazdy.
Sinead od lat zmaga się z depresją i zaburzeniami, które niszczą jej życie. Media co chwilę informują o kolejnych trudnych do zrozumienia decyzjach wokalistki:
Nieszczęśliwa Sinead swoją drogą znalazła ponoć w islamie, na który niedawno przeszła, jednocześnie apelując do papieża o dokument potwierdzający jej ekskomunikę.
O'Connor, która po zmianie wyznania nazywa się Shuhada Davitt, w jednym ze swoich ostatnich tweetów napisała:
Bardzo mi przykro, ale to, co za chwilę napiszę, będzie strasznie rasistowskie: nigdy więcej nie chcę spędzać czasu z białymi ludźmi (jeśli tak nazwiemy nie-muzułmanów) - czytamy. Nawet przez chwilę. Są obrzydliwi - napisała.
Chwilę później dodała:
Wybaczcie mi. Czasem Bóg potrzebuje ludzi od brudnej roboty.
Niebezpiecznie brzmiący wpis opatrzyła hasztagami:
#nietakaszalonajaksięwydaje i #zaufajmijestemżołnierzem
Myślicie, że ktoś zareaguje na ortodoksyjne i kojarzące się z religijnym terroryzmem wpisy Sinead?