* Christopher Reeve* to amerykański aktor znany głównie z roli Supermena. W 1995 roku był bliski śmierci po tragicznym wypadku: spadł z konia i złamał kręgosłup. Przeszedł poważną operację przyłączenia czaszki do kręgosłupa, miał zaledwie 50% szans na przeżycie. Aktor nie mógł pogodzić się z tym, że już nigdy nie stanie na nogi. Wraz z żoną otworzył pierwszy ośrodek, w którym ludzi sparaliżowanych uczono normalnego życia. Wraz z małżonką otworzył nawet fundację, która wspierała badania nad leczeniem skutków paraliżu. Christopherowi niestety nie udało się dożyć czasów, kiedy ludzie sparaliżowani zaczynają chodzić. Aktor zmarł w 2004 roku, w wieku 52lat.
Kilka tygodni temu 29-letni Jered Chinnock trafił na pierwsze strony gazet, kiedy pięć lat po tym, jak został sparaliżowany od pasa w dół, zrobił pierwsze 100 kroków. To przełomowy moment w leczeniu, którego nie doczekał wcześniej wspomniany Reeve. Ta sytuacja szczególnie wzruszyła syna aktora.
Matthew Reeve w rozmowie z DailyMail opowiedział o walce swojego ojca o poprawę standardów leczenia. Christopher Reeve mimo paraliżu nie poddał się i wciąż wierzył, że uda mu się znaleźć skuteczną metodę leczenia.
*Miał takie przekonanie i powiedział: "Chcemy znaleźć lekarstwo: załatwmy to" *- opowiedział Matthew.
Syn aktora nie specjalnie dobrze wspomina lekarzy, którzy zajmowali się jego sparaliżowanym ojcem. Uważa, że jego tatę chciano pozbawiać jakichkolwiek nadziei, jak się okazuje niesłusznie.
Kiedy został ranny, powiedziano mu: " To jest twój wózek inwalidzki. Przyzwyczaj się do tego. Już nigdy nie odzyskasz czucia w nogach". Nikt nie powinien tak mówić, bo jak się okazuje, jest to nieprawda – wspominał Matthew.