Praca dla rodziny królewskiej to niewątpliwy prestiż, a przynajmniej za taki można uznać możliwość wpisania sobie tej pozycji w CV. W rzeczywistości "wymarzone" zajęcie czasem bywa nieznośne, o czym przekonała się chyba asystentka Meghan Markle. Melissa, bo imię to jedyne, co o niej na razie wiemy, związana była z księżną jeszcze przed jej ślubem z Harrym. To ona stała za sukcesem organizacji ślubu książęcej pary i łagodzeniem kryzysu związanego z ojcem Meghan. Niestety z jakiegoś powodu postanowiła zrezygnować z pracy.
Pałac Kensington odmówił oficjalnego komentarza w sprawie, którą ujawnił magazyn People, jednak źródło Dail Mail skontaktowało się z redakcją:
Melissa to niezwykle utalentowana, wysoce profesjonalna osoba - twierdzi. Odegrała kluczową rolę w organizacji ślubu pary i z pewnością będzie jej brakowało.
W poniedziałek ogłoszono, że książęca para poszukuje trzech nowych osób do współpracy, w tym kogoś w zastępstwie Melissy. Jednak nie tylko ona rezygnuje z pracy - odejść postanowiła też Samantha Cohen, która dla monarchii pracowała m.in. jako sekretarz przez kilkanaście lat.
Wygląda na to, że tempo pracy z Meghan i Harrym może odebrać entuzjazm nawet najbardziej zaangażowanym pracownikom. Nie da się ukryć, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy Harry i Meghan są nie tylko najpopularniejszymi rojalsami, ale i celebrytami, których każdy krok interesuje miliony osób na świecie.
Nie tego spodziewała się asystentka Meghan?