O aktualnym prezydencie USA, Donaldzie Trumpie, trudno mówić jako o ulubionym. Miliarder - polityk ma wielu swoich ortodoksyjnych zwolenników, ale to Obamę popierały największe gwiazdy Hollywood, mniejszości i przywódcy państw europejskich.
Podobnie jest w przypadku obecnej i byłej Pierwszej Damy - podczas gdy Melania Trump wydaje się wielu Amerykanom obca i nieprzystępna, Michelle była blisko ludzi i bardzo angażowała się społecznie.
Żona Baracka Obamy jakiś czas temu zapowiedziała wydanie swojej autobiografii, która właśnie trafia do księgarń. W Becoming Michelle zwierza się z intymnych doświadczeń, takich jak poronienie czy poczęcie córek metodą in vitro.
Czułam, jakbym zawiodła. Nie wiedziałam, jak powszechne są poronienia, bo nigdy o nich nie rozmawiamy. Bardzo ważne jest, żeby uświadamiać młode matki o tym, że poronienia się zdarzają - powiedziała w wywiadzie ABC promującym publikację.
Uważam, że najgorsza rzecz, jaką robimy sobie nawzajem jako kobiety, to niedzielenie się prawdą na temat naszych ciał i tego, jak one działają - dodała.
Michelle wyznała też, że z Barackiem chodzili na terapię małżeńską:
W ten sposób nauczyliśmy się rozmawiać o różnicach między nami. Znam bardzo dużo młodych par, które mają problemy i myślą, że coś jest między nimi nie tak. Chcę, żeby wiedzieli, że Michelle i Barack Obama, którzy tworzą fenomenalne małżeństwo i bardzo się kochają, muszą nad tym pracować. I zwracamy się o pomoc w tej sprawie, kiedy tego potrzebujemy - wyznała.
Zapytana o ambicje polityczne i ewentualną przyszłą prezydenturę zdecydowanie odmawia:
Nigdy nie byłam fanem polityki, a moje doświadczenia z 10 lat spędzonych w Białym Domu nie sprawiły, że zmieniłam poglądy - zapewnia w książce.
Wyobrażacie sobie tak mocne wyznania padające z ust żon polskich polityków?