W 2016 roku Hillary Clinton przegrała wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych z Donaldem Trumpem. Porażka była wyjątkowo bolesna, bo do ostatniej chwili sondaże zapowiadały zwycięstwo kandydatki Demokratów. Ostatecznie jednak o wynikach przesądziły "wahające się" stany, które poparły republikanina.
Hillary do dziś nie pogodziła się z porażką i zamierza ponownie ubiegać się o prezydenturę w 2020 roku. Taką informację przekazał długoletni doradca Billa i Hillary Clintonów, Mark Penn.
Pani Clinton jest niepohamowana. Nie pozwoli, aby ta upokarzająca strata spowodowana przez amatora (Donalda Trumpa) zakończyła jej karierę. Można się spodziewać, że ponownie będzie kandydować na prezydenta - powiedział na łamach Wall Street Journal.
Pennowi towarzyszył polityk Partii Demokratycznej z Nowego Jorku, Mark Stein. Obaj twierdzą, że Clinton "cieszy się 75-procentowym poparciem wśród Demokratów, ma poczucie niedokończonej misji bycia pierwszą kobietą prezydentem oraz poczucie osobistej krzywdy wobec Trumpa, którego zwolennicy skandowali o niej: "za kraty z nią"!".
Amerykańscy komentatorzy są zaskoczeni taką decyzją byłej pierwszej damy. Biorąc pod uwagę, że już dwukrotnie przegrała wyścig o fotel prezydencki, w tym raz w warunkach, kiedy była absolutną faworytką, trudno zrozumieć dlaczego po raz kolejny ryzykuje. Podkreśla się też zaawansowany wiek Hillary - w 2020 roku skończy 73 lata i nie jest pewne, czy forma pozwoli jej na sprawowanie urzędu głowy państwa.
Najwyraźniej jednak nie zraża to upartej demokratki, która ponoć ma nadzieję, że notowania Trumpa do tego czasu znacznie spadną. Trudno jednak powiedzieć, czy partia będzie chciała po raz kolejny wystawić Clinton w wyborach. Penn i Stein są mimo to zdania, że Hillary bez problemu zdobędzie nominację Partii Demokratycznej, bo ma ogromne doświadczenie i potencjał fundraisingowy.
Komentatorzy polityczni zwracają również uwagę, że rozważanie kandydatury Hillary Clinton jest dowodem na kryzys w przywództwie Demokratów, a jednocześnie podkreślają, że partia nie ma obecnie kandydata, który mógłby skutecznie zagrozić Trumpowi.
Doradcy nie zdradzili póki co, jak Clinton zamierza rozegrać kampanię "Hillary 4.0". Można się jednak spodziewać, że będzie chciała zaangażować w nią byłych prezydentów - Baracka Obamę i swojego męża, Billa Clintona.
Wyborcy zobaczą ją jako silną demokratkę z doświadczeniem i determinacją, by pokonać Trumpa - zapowiadają.
Informacja o planach Hillary dotarła już do Białego Domu. Doradczyni prezydenta, Kellyanne Conway, skomentowała ją złośliwie słowami: "Drogi Boże, proszę, tak", sugerując, że wówczas Trump wygraną ma w kieszeni.