Magda Gessler w 11. odcinku 18 (!) sezonu Kuchennych Rewolucji udała się do Trzebini, gdzie Roman otworzył naleśnikarnię. Na początku wszystko wydawało się iść w dobrą stronę, jednak krótko po oficjalnym otwarciu klienci przestali wracać do restauracji. Właściciel postanowił zorientować się w okolicznej konkurencji i zmienić profil knajpy na bardziej oryginalny. Tak powstało Porto di mare serwujące ryby oceaniczne. Niestety, mieszkańcy Trzebini nie docenili pomysłowości Romana i nie poznali się na jego smakach. Ostatecznie Roman zrezygnował ze smażenia ryb i zaczął podawać - pod tym samym szyldem - domowe obiady. Jednak nawet kolejna zmiana profilu knajpy nie przyniosła wystarczających dochodów. Roman zaczął popadać w długi. Doszło do momentu, w którym znalazł się pod ścianą i zaczął uciekać w alkohol:
Zaczął podpijać, a to go zgubiło. Wiele rzeczy mu umyka - tłumaczy pracownica Porto di mare.
Jak się pojawi jakaś przybłęda, to jest super - opowiada o gościach kelner.
Cały czas dokładam, jestem albo na zero, albo na minusie - mówi wprost Roman o swoich problemach.
Późnym wieczorem do restauracji zawitała Magda Gessler, którą na wejściu uderzył zaduch panujący w restauracji:
Dobry wieczór, można otworzyć okno na oścież? Ludzie nie lubią się dusić - zaczęła.
Na jej widok kelner Adam zbladł: To Magda Gessler, nigdy nie wiadomo czy rzuci talerzem czy opieprzy czy co - tłumaczył swój lęk przed restauratorką.
Magda usiadła przy stoliku i zerknęła w menu:
Nie bardzo rozumiem co to jest za restauracja. To jest port morski, a tu są naleśniki? Świeże ryby oceaniczne gdzie są? - zapytała.
No, to nie wypaliło nam - odpowiedział nieśmiało kelner.
Magda Gessler postanowiła zaprosić właściciela, aby wyjaśnił, co dzieje się w jego restauracji:
Pan jest właścicielem? Pan wymyśla takie jaja? Co ja mam tu zjeść? Ja nie jem naleśników. Poproszę schabowego i filiżankę barszczu, żurek i sobie zobaczę - złożyła zamówienie.
Na początek został podany barszcz czerwony oraz żurek. Następnie schabowy z ziemniakami, jednak żadne z dań nie zachwyciło restauratorki:
Barszcz nie leżał obok buraków, koncentrat mile widziany. Żurek. Wodzianka. Zakwas i woda. Dużo wody. A kotlet jest prosto z frytownicy. No cóż, dziękuję za gościnę. Nadzwyczajne miejsce. Nie dziwię się, że kelner płakał, kiedy podawał menu - mówiła.
Na drugi dzień przyszedł czas na wizytę w kuchni. To, co Magda zobaczyła, wprawiło ją w osłupienie. Stara frytura, ziemniaki w wodzie i mnóstwo mrożonek:
Uh, nieźle śmierdzi. Nie czujecie, że śmierdzi olejem? Proszę to wyrzucić. Jak można smażyć schabowego we frytownicy? Dlaczego ziemniaki stoją w wodzie? Mają się w niej rozmnożyć? Ogórkowa z ryżem? Straszna bida. Restauracja nie jest po to, żeby jeść bidnie, tylko żeby jeść dobrze. Bidę to ludzie mają w domu - tłumaczyła Gessler, jednak najgorsze było przed nią: Dlaczego mrozicie pieczarki? Kalafior mrożony? Co to jest? Ludzie się starają, znajdują ziemniaki, warzywa regionalne. A tu nic. Pan tu jest tylko regionalny - żartowała z bezsilności.
Wszyscy pracownicy zgodnie przyznali, że powodem niepowodzeń restauracji jest problem właściciela z alkoholem:
"Widzimy jak on sobie podpija, zwracaliśmy mu uwagę, że co szef robi", "Czemu szefowi zabrali prawo jazdy? Zabrali za alkohol", "On przy mnie się nie krępował, wziął se wódkę, piwo i szedł do siebie" - przekrzykiwali się podczas szczerej rozmowy z Romanem jego pracownicy.
Każdy się napije kieliszek wódki czy piwo wieczorem, ja też się napiję - odpowiedział na zarzuty wyluzowany właściciel knajpy i dodał złotą myśl: Tak oni to widzą, że ja piję. To jednym słowem nie będą widzieć, że ja piję, bo ja nie piję.
Trzeciego dnia Magda Gessler rzuciła okiem na Romana i zdiagnozowała, że jego przypadłość to "ciśnienie udarowe". To nowość, ponieważ do tej pory w żadnym sezonie Kuchennych rewolucji restauratorka nie chwaliła się znajomością medycyny.
Następnie przyszedł czas na przeprowadzenie testu przygotowanych przez pracowników Romana potraw. Na pierwszy ogień poszły pierogi:
Farsz z grzybami jest fajny, skwarki niezłe - oceniła Gessler i przeszła do gołąbków: Gołąbki fantastyczne, bardzo dobre.
Kucharka Ewa przyznała na zapleczu, że gołąbki wykonała ze znalezionego w Internecie przepisu Magdy Gessler:
Robiłam pierwszy raz tego gołąbka z przepisu Magdy Gessler - śmiała się ze swojej przebiegłości.
Następnie Magda ogłosiła zmiany:
Słuchajcie restauracja zmieni się bardzo. Chciałabym wprowadzić tutaj nastrój miejsca, w którym żyjecie. Restauracja będzie cała w kapusty, wszystko będzie w kolorze żółto-zielono-lemonkowym, a dania będą z kapsuty. Zaczniemy od kaszanki z sosem z pieczonych moreli, później kapuśniak na grzybach, następne danie to gołąbki, nazwa restauracji jest bardzo prosta i konkretna: Bistro Pieczone Gołąbki.
Kolacja się udała. Właściciel podczas składania podziękowań Magdzie za przeprowadzenie rewolucji popłakał się ze wzruszenia. Po kilku tygodniach Gessler wróciła do Trzebini, by sprawdzić, jak Roman i jego ekipa radzą sobie po rewolucjach. Zdali egzamin, a Magda Gessler szczerze przyznała, że miejsce jest godne polecenia.
Odwiedzicie pana Romana?