Na początku listopada zapadła ostateczna decyzja w sprawie pseudohodowli buldogów francuskich blue należącej do koleżanki Krystyny Pawłowicz. Sąd umorzył postępowanie mimo dostarczenia ponad 20 opinii niezależnych ekspertów i profesorów weterynarii, którzy zgodnie twierdzili, że warunki panujące w Halinowie są skandaliczne. W ten sposób dręczone psy muszą wrócić do swoich oprawców, którzy odzyskali prawo do niekontrolowanego rozrodu cierpiących stworzeń.
W sprawę pseudohodowli od samego początku zaangażowała się także Małgorzata Rozenek, która sama ma trzy buldożki, w tym jednego odebranego właśnie z takiego miejsca. W sobotę rano Gosia gościła w Dzień Dobry TVN, gdzie opowiedziała o swoich zwierzętach:
Dwa pierwsze psy są z zaprzyjaźnionej hodowli, której właścicielkę znam od dwudziestu paru lat, to hodowla domowa, ale już trzecia buldożka jest z takiej interwencji - powiedziała Gosia.
Rozenek wypowiedziała się krótko także na temat skandalicznego procesu. Celebrytka zaapelowała, by pieniądze odłożone na "rasowego" szczeniaka przekazać na przykład na schronisko, a samemu zaadoptować bezdomnego zwierzaka:
Nie da się obok tej sprawy przejść obojętnie, bo tam jest tyle zbiegów okoliczności działających na krzywdę psów, że nie można tego zignorować - mówiła. Uważam, że te pieniądze, które chcemy przeznaczyć na kupno szczeniaka, dajmy na schronisko, na organizację walczącą z pseudohodowcami.