Aleksander Ihnatowicz rozpoczął karierę aktorską ponad 20 lat temu, kiedy to wystąpił m.in. w filmach Dziady, Król Maciuś I czy Kroniki domowe. Największą popularność zdobył dzięki roli Romana Latosza w serialu Rodzina zastępcza. Potem grał jeszcze Roniego Nowaka w serialu Tygrysy Europy oraz występował w teatrze. W pewnym momencie jednak porzucił aktorstwo.
W sobotni poranek były aktor pojawił się w studio Dzień Dobry TVN, gdzie opowiedział, co się z nim działo przez ostatnie lata. Okazuje się, że Ihnatowicz zrezygnował z telewizji na rzecz komputerów.
Zacząłem studia informatyczne i to mnie bardziej wciągnęło. Już w liceum zacząłem się bardziej interesować komputerami i to tak naturalnie wyszło. Jestem inżynierem oprogramowania. To wbrew pozorom kreatywne zajęcie - mówił.
Początkowo Olek dostawał jeszcze różne propozycje, ale z czasem zainteresowanie mediów jego osobą zupełnie wygasło.
Do pewnego momentu były okazje, żeby się pojawiać, potem już mniej, aż w końcu ludzie chyba zrozumieli, że wybrałem coś innego - stwierdził.
Ihnatowicz dodaje, że raczej nie zdecydowałby się na to, żeby jego dzieci przeszły podobną drogę.
Musiałbym to mocno rozważyć. Było dużo plusów, ale były też minusy. Zdarzało się, ze jako dziesięciolatek przez kilka dni chodziłem spać o północy, bo tak nam schodziło na planie. Opuszczałem szkołę - to był największy problem. Musiałem zmienić liceum, bo nie wszyscy to akceptowali. Na studiach musiałem się nieźle wyginać, żeby zdążyć na kolokwium, albo poprosić, czy mogę w innym terminie - opowiada 33-latek.
Olek dodał, że w obecnym życiu świadomie nie wykorzystuje technik aktorskich, a całą "przygodę" z graniem wspomina bardzo dobrze.
Żałujecie, że "Romek" zniknął z ekranu?