Dorastanie w blasku fleszy już nie raz okazało się być nienajlepszym sposobem na spędzanie swoich najbardziej wrażliwych lat. Liczne załamania nerwowe i wizerunkowe porażki takich gwiazd jak Britney Spears czy Lindsay Lohan, które zaczynały swoje medialne kariery bardzo wcześnie, niestety niczego nie nauczyły wielu rodziców, wciąż pragnących spełniać się poprzez wysyłanie swoich pociech na niezliczone castingi. Co prawda "kryzysowy trend" utrzymuje się ostatnimi czasy wyjątkowo silnie pośród szeregów gwiazdeczek wypromowanych przez Disneya, z Seleną Gomez i Demi Lovato na czele, to na nich ta przykra lista się nie kończy. Detoks od kariery musiał sobie zaserwować również Justin Bieber. Niegdyś bożyszcze nastolatek, dzisiaj Kanadyjczyk ledwo przypomina cień samego siebie z półnagich reklam dla Calvina Kleina sprzed kilku lat. Muzyk otwarcie deklaruje też, że nie jest obecnie zainteresowany tworzeniem nowych kawałków, co w połączeniu z jego skrajnie zaniedbanym, nie wróży najlepiej jego zdrowiu psychicznemu.
Na szczęście Bieber może odpocząć trochę od swoich fanów, do których od dawna miał już lekceważące podejście, w towarzystwie swojej świeżo poślubionej małżonki, Hailey Baldwin. Obrotna 21-latka szybko się zorientowała, że na nazwisku swojego partnera może zarobić o wiele więcej niż na nazwisku ojca, dlatego też czym prędzej zaklepała je w urzędzie patentowym, nosząc się z planami otworzenia własnej marki odzieżowej. Pomimo sprytnego ruchu marketingowego, dziewczyna może i tak mieć problem z promowaniem swoich produktów, biorąc pod uwagę, jak wokalne są wyznawczynie Biebera, którym wyraźnie nie po drodze z jego wybranką serca, o czym dają znać pod jej zdjęciami na Instagramie.
Chcąc być może nieco się odświeżyć po zamieszaniu związanym z jej tajnym ślubem, Hailey, która do tej pory "pracowała" jako modelka, została przyuważona przez paparazzi w trakcie opuszczania gabinetu chirurga plastycznego na Manhattanie. Na "lekarską" wizytę żona Biebera przyodziała się w czarny strój sportowy, na który zarzuciła płaszcz ze sztucznego futra od Saint Laurent za skromne 11 tysięcy. W swoich dłoniach dziewczyna dzierżyła natomiast nieodzowne akcesoria każdego millenialsa, kubek ze Starbucksa oraz najnowszego iPhone'a.
Czy regularne wizyty u chirurga plastycznego nie powinny zdyskredytować jej jako modelki?