Mija już półtora roku odkąd Marianna Dufek postanowiła ostatecznie zakończyć swoje małżeństwo z Kamilem Durczokiem. Okazała mu wiele wsparcia po tym, gdy wyrzucono go z redakcji Faktów za mobbing i molestowanie pracownic. Dufek dzielnie udawała, że nic jej nie obchodzą dramaty ludzi, których jej mąż "czołgał i upokarzał" oraz kobiet, którym zwierzał się, że "chętnie by się wślizgnął między ich uda" . Najważniejsze było dla niej, że Kamil wreszcie spokorniał i wrócił do domu. Z czasem jednak zrozumiała, że nie da się nawrócić go na wierność. Durczok, owszem, obsypywał ją komplementami w wywiadach, jednak po cichu spotykał się z innymi.
Po rozwodzie szybko pocieszył się u boku niejakiej Julii Oleś aka Fabjulos, którą poznał, gdy była jeszcze dzieckiem. Dziennikarz przyjaźnił się z jej rodzicami i bywał częstym gościem w ich domu, a młodsza o 22 lata Julia nazywała go swoim wujkiem. Kiedy rok remu wyszło na jaw, że są parą, nie wszyscy byli zachwyceni. Zwłaszcza żona Kamila, która liczyła na to, że po publicznej kompromitacji związanej z ujawnieniem przypadków molestowania, jakich dopuszczał się w redakcji Faktów, przestanie w końcu oglądać się za młodszymi kobietami. Z pewnością entuzjazmem nie kipiał też ówczesny mąż Julii.
Jak nietrudno było przewidzieć, z czasem na miłości Durczoka i Oleś pojawiły się rysy. Skończyło się rozstaniem, po którym bezdomny dziennikarz wprowadził się z powrotem do mamy. Ostatnio jednak postanowili z Julią dać sobie drugą szansę i dwa tygodnie temu wybrali się w romantyczną podróż do Izraela. Jak wspominali świadkowie, Oleś czule nazywała Kamila swoim ziemniaczkiem, a on mówił do niej "kiciu".
Relacja z lotniska wyraźnie rozbawiła byłą żonę Durczoka.
Przypomina mi to telenowelę w stylu "Mody na sukces" - komentuje ciepło w tygodniku Na żywo. Nie gram w kiepskich serialach. Już nie dam się w to wciągnąć.
Dyplomatyczna odpowiedź może świadczyć o tym, że Dufek ciągle jeszcze liczy na to, że były mąż odda jej 200 tysięcy złotych, które pożyczył na proces sądowy z tygodnikiem Wprost. Jak przypomina tabloid, termin pożyczki minął z końcem października, a pieniędzy jak nie było, tak nie ma...