W ostatnich latach Piotrowi Stramowskiemu z nikomu nieznanego aktora teatralnego udało się awansować na pierwszoligową gwiazdę. Warszawiak zaczynał swoją przygodę z filmem od drugoplanowych ról w serialach, jednak prawdziwym przełomem była dla niego rola policjanta "Majami" w serii Pitbull Patryka Vegi. Dzięki dołączeniu do "stajni Vegi", Stramowski zyskał rozgłos i zdobył status "amanta polskiego kina", a jego małżeństwo z Kasią Warnke uchodzi dziś za jedno z "najgorętszych" w polskim show biznesie. W ostatnim numerze Playboya Piotr postanowił opowiedzieć o szczegółach poznania reżysera, któremu zawdzięcza całą swoją karierę. Aktor przyznał, że w pierwszej chwili Patryk ocenił go jako... "pię".**
Powiedział: "No dobra, masz tę rolę, ale, kura, wiesz co, nie możesz być sobą. Musisz się totalnie zmienić, bo jesteś pią"* - wyznał Stramowski. Jak to pi**ą? **"No tak to, zgolisz te chu**we włosy, zrobimy z ciebie faceta."* Strasznie mnie pocisnął. Jak chyba nikt. Nasłuchałem się o tym byciu pią, o potrzebie zmiany. *A na koniec wrzucił mnie na kilka miesięcy do wilków [środowiska policjantów].
31-latek zdradził, że dzięki Vedze udało mu się obudzić w sobie "zwierzę", które całe życie w sobie tłamsił.
Obudziło się we mnie zwierzę - wytłumaczył Piotr. Zresztą to wyszło później na psychoterapii. Tłamsiłem w sobie to zwierzę, bo wydawało mi się, że zawsze muszę być miły i grzeczny. Bałem się swojej zwierzęcości, a tymczasem ona okazała się moją największą siłą. Pod tym względem "Pitbull" był zbawieniem.