"Żywa Barbie" z Norwegii marzy o wielkiej karierze: "Jeśli umrę, zostanę pochowana w różowej trumnie" (ZDJĘCIA)
Sindy Starlet ostatnie 21 lat spędziła, próbując upodobnić się do znanej lalki. Do końca roku zamierza powiększyć biust jeszcze o trzy rozmiary.
Sindy Starlet z Norwegii jest kolejnym przykładem tego, jak kompleksy z okresu dorastania potrafią odbić się na psychice, a w konsekwencji na późniejszym życiu. 36-latka była prześladowana w szkole z powodu małych piersi i postanowiła, że w przyszłości stanie się kobietą z największym biustem w kraju. Ostatnie 21 lat spędziła, próbując upodobnić się do lalki Barbie. Choć jej biust już jest ogromny, do końca roku Sindy planuje powiększyć go jeszcze o trzy rozmiary. Do tej pory na operacje wydała już około 40 tysięcy złotych. Starlet chwali się swoimi prowokacyjnymi zdjęciami na Instagramie, gdzie ma ponad 125 tysięcy obserwatorów.
Jestem Barbie z Norwegii. Jeśli umrę, zostanę pochowana w różowej trumnie, umalowana różową szminką - mówi.
Kobieta przekonuje, że dzięki operacjom plastycznym ma "o wiele więcej pewności siebie". W przyszłości planuje jeszcze operację nosa i rozważa powiększenie pośladków własnym tłuszczem. Jej życiowym celem jest być "bogatą i sławną". Sindy jest samotną matką 14-letniego syna Leo.
Zobaczcie zdjęcia:
Sindy była prześladowana w szkole z powodu małych piersi i postanowiła, że w przyszłości stanie się kobietą z największym biustem w kraju. Pochodziła z kochającej i wspierającej rodziny, ale wszystko się zmieniło po śmierci jej matki, gdy Sindy miała osiem lat.
Ostatnie 21 lat Sindy spędziła, próbując upodobnić się do lalki Barbie. Choć jej biust już jest ogromny, kobieta planuje powiększyć go jeszcze o trzy rozmiary. Do tej pory na operacje wydała już około 40 tysięcy złotych. Do końca roku planuje wypełnić piersi jeszcze trzema tysiącami mililitrów silikonu.
Norweżka zarezerwowała już wizytę konsultacyjną u lekarza w Brukseli.
Zamierzamy przedyskutować możliwość wszczepienia ekspanderów, a nie silikonu. Dzięki temu będę mogła sama decydować o wielkości moich piersi, wypełniając je solą fizjologiczną. Będę mogła ją dodawać, aż osiągnę upragniony rozmiar - tłumaczy.
Sindy chwali się swoimi prowokacyjnymi zdjęciami na Instagramie, gdzie ma ponad 125 tysięcy obserwatorów.
Jeśli umrę, zostanę pochowana w różowej trumnie, umalowana różową szminką. Moje znaki szczególne to długie blond włosy, duże usta, niebieskie oczy, opalona skóra i oczywiście duże cycki - powiedziała w rozmowie z Barcroft TV.
Wyszykowanie się do wyjścia zajmuje Sindy około dwóch godzin, a na idealne selfie poświęca czasem nawet... około dwóch dni.
Spędzam około dwóch godzin, aby się wyszykować, zanim wyjdę na zewnątrz. Kiedy przygotowuję się do zdjęcia na Instagramie, wszystko zależy od mojego nastroju. Czasami zajmuje to pięć minut, a czasem dwa dni. Uwielbiam robić i sprzedawać zdjęcia. Jest wielu mężczyzn, którzy lubią bardzo duże piersi - zapewnia.
Sindy twierdzi, że operacje pomogły jej w zaakceptowaniu siebie.
Po operacjach plastycznych mam dużo więcej pewności. Chciałam wyglądać tak jak teraz, odkąd skończyłam 15 lat. Moje piersi były wcześniej naprawdę małe. Teraz czuję się jak prawdziwa kobieta, przykuwam uwagę, czuję się bardziej sexy. Jestem szczęśliwa dzięki temu, jak wyglądam - zapewnia.
Nie uważam, że jestem brzydka i nie wstydzę się wyjść na ulicę. Reakcje są różne - niektórzy śmieją się i szepczą, a inni patrzą z podziwem. Ale tak naprawdę nie obchodzi mnie to, bo chcę wyglądać tak, jak wyglądam i nikt nie może mi mówić, co mam robić. Podążam za moimi marzeniami i moim sercem Barbie. Stale otrzymuję komplementy, ale chcę zrobić wszystko, żeby wyglądać idealnie - mówi Norweżka.
Starlet na co dzień mieszka w Oslo, jest samotną matką 14-letniego syna Leo.
Mam wielkie plany. Moim głównym celem jest zwiększenie rozmiaru biustu, ale chcę też mieć operację nosa. Rozważałam także wstrzyknięcie tłuszczu w pupę, ale muszę to jeszcze przemyśleć, bo słyszałam, że mogą zostać blizny. Głównym celem mojego życia jest bycie bogatą i sławną - dodaje 36-latka.