Na przestrzeni lat, telewizja Polsat dała się poznać jako niedościgniony promotor nietypowych formatów, często budzących skrajne emocje. Od Twoja twarz brzmi znajomo, okrzykniętej przez zachodnie media "apogeum wschodnioeuropejskiego rasizmu", po "Azję Express dla emerytów" w Lepiej późno niż wcale - każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Idąc za modą na programy poświęcone metamorfozom, Polsat postanowił zainwestować w program Story of my life - serię, w której słynne pary mogą przekonać się, jak będą wyglądać na starość. Niestety, zamiast rozczulać, format ten częściej bawi, szczególnie gdy lądują w nim nastoletnie celebrytki, które najpewniej za dwa miesiące nie będą już pamiętać o swoim obecnym związku.
W ostatnim odcinku kontrowersyjnej serii, próbie spojrzenia w przyszłość poddał się nie kto inny, jak niezastąpiony matador polskiej estrady, kierujący się hasłem "keine grenzen", Michał Wiśniewski ze swoją, czwartą już, żoną Dominiką Tajner.
Według zeznań gwiazdora, swoją obecną małżonkę spotkał on po raz pierwszy podczas kolędowego koncertu dla duchownych, na którym zjawił się także Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, wraz z córką. Michał nie zwrócił wtedy jeszcze na nią uwagi, ponieważ był wówczas szczęśliwie żonaty: "Bo jestem żonaty od 23 lat... Nie oglądam się za kobietami" - argumentował.
Wyznanie to co prawda może nieco zdziwić, biorąc pod uwagę mnogość życiowych partnerek piosenkarza, jednak faktycznie, sprawdzając daty jego kolejnych zaślubin i rozwodów, wyszłoby, że Wiśniewski jest niemal ciągle żonaty od roku 1996.
Niedługo po pamiętnym spotkaniu przy kolędowaniu, Michał został porzucony przez swoją żonę, Annę Świątczak, co pozwoliło mu poznać się z Dominiką Tajner nieco lepiej. Umówił się więc z nią na rozmowę, która lepiła się tak dobrze, że na jej kontynuację nie trzeba było długo czekać. "Poszliśmy na kręgle, wypiliśmy trochę, poszliśmy do łóżka. That's it. To była jedna noc".
Rzecz jasna, ich płomienne uczucie bardzo szybko napotkało na pierwsze przeszkody. Koleżanki Dominiki były ponoć zszokowane jej bliską relacją z trzykrotnym rozwodnikiem, o którego chorobie alkoholowej i umiłowaniu do gry w pokera wiedziała cała Polska. Nic nie mogło zatrzymać jednak zakochanych na drodze do ołtarza. Jak wyznała Tajner, do ślubu doszło dopiero po dwóch latach relacji, a młodymi nie kierowały pobudki inne niż miłość i nadzieja na wspólne zestarzenie się.