Po wybuchu skandalu z Harveyem Weinsteinem, który zaowocował powstaniem ruchu #metoo, rozwiązał się worek z ze zwierzeniami dotyczącymi nadużyć seksualnych w show biznesie. Gwiazdy, nie tylko te zza oceanu, coraz chętniej dzieliły się bolesnymi wspomnieniami w wywiadach czy sieci. Jedną z nich była Dorota Wellman, która w wywiadzie dla Gazety Wyborczej opowiedziała o swojej reakcji na próbę przekroczenia ustalonych granic.
Zobacz: Wellman też była molestowana! "Złapałam go za jaja i ściskałam, aż przestał dotykać moich piersi"
Dziennikarka po raz kolejny postanowiła zabrać głos w tej sprawie. Tym razem Wellman, zapytana przez Super Express, czy trzeba ulegać przełożonym, żeby zrobić karierę w mediach, zaprzeczyła oraz zdecydowała się na udzielenie kilku porad, co należy zrobić w sytuacji zagrożenia:
Po pierwsze jestem za stara, żeby ktoś mnie teraz molestował, a po drugie, jakby mnie ktoś molestował, to by dostał w ryj, niezależnie od tego jaką funkcję pełni – stwierdziła dobitnie i podzieliła się pewnym wspomnieniem.
Pamiętam takie sytuacje, kiedy pracowałam w filmie. Przez lata byłam asystentem i drugim reżyserem. Tam były takie próby, ale ja mam za mocny charakter, żeby się złamać. Uważam, że tylko ostre reakcje na niewłaściwe zachowania mężczyzn powodują, że natychmiast się je ucina i problem zazwyczaj się kończy. A jeżeli będziemy się zastanawiać, że to jest nasz prezes, dyrektor, redaktor, czy ktokolwiek inny, to będziemy zezwalać, aby ktoś nas nieodpowiednio traktował. Jeśli powiemy: "nie życzę sobie takiego zachowania i proszę nigdy więcej tego nie robić", gwarantuję, że to odniesie odpowiedni skutek... Albo dać w ryj i po prostu się nie przejmować. Tylko mocno, żeby zapamiętał na zawsze - radzi Wellman.
Zgadzacie się z nią?