Co jakiś czas w mediach pojawia się dyskusja o in vitro, które z wielu powodów nie jest akceptowane przez obecny rząd. Kilka dni temu dosadnie o in vitro wypowiedział się Mikołaj Pawlak, nowy Rzecznik Praw Dziecka, który stwierdził, że sztuczne zapłodnienie jest "niegodziwe od strony prawno-moralnej". Faktycznie, jak na Rzecznika Praw Dziecka to wyśmienita wypowiedź.
Małgorzata Rozenek, która urodziła swoich synów właśnie dzięki in vitro, stała się niejako twarzą promocji tej metody zajścia w ciążę. Żona Radka Majdana za każdym razem podkreśla, że nie należy stygmatyzować kobiet czy dzieci, które przyszły na świat dzięki postępowi w medycynie. Same kobiety muszą też zrozumieć, że to nie ich wina, że nie mogą zajść w ciążę:
Pierwsza rzecz, z którą mierzy się kobieta, to poczucie winy, to łączy wszystkie kobiety. Padają pytania: co zrobiłam nie tak? I ważne jest, żeby pozbyć się tego poczucia winy. Później podejmowane są wszystkie próby i one nie wychodzą. To jest taki moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie będzie romantycznych wspomnień, tylko trzeba poprosić o pomoc lekarzy - mówiła w programie Czarno na białym emitowanym w TVN-ie.
Rozenek opowiedziała, że lata temu, gdy ona korzystała z in vitro, społeczna świadomość problemu była jeszcze mniejsza. Gwiazda jest zdania, że należy jak najgłośniej mówić o możliwościach medycyny.
Kiedy ja korzystałam z tej metody, to był czas, kiedy niespecjalnie się tym chwalono. Tym cenniejsze były wypowiedzi kobiet tak cenionych, lubianych i znanych na całym świecie jak Michelle Obama w oswajaniu tego tematu. Trzeba o tym mówić, żeby te kobiety, które muszą mierzyć się z ostracyzmem w swoich środowiskach, mogły powiedzieć: w tym nie ma nic złego.
Małgorzata poruszyła na antenie także prywatny wątek. Perfekcyjna zapewniła, że regularnie rozmawia z synami o tym, czym jest in vitro, dzięki czemu chłopcy nie czują się "odmienni" czy odrzucani przez rówieśników:
Chłopcy wiedzą, co to jest in vitro. Nigdy tego nie ukrywaliśmy. Nie mają z tym żadnego problemu. Nigdy nie spotkali się z żadnymi konsekwencjami, że powiedziałam o tym głośno. My żyjemy w środowisku, które akceptuje in vitro jako pomoc medyczną, ale chłopcy wiedzą, że są ludzie, którzy tego nie rozumieją - wyznała Gosia w TVN-ie.