Wygląda na to, że związek Julii Wieniawy i Antoniego Królikowskiego nieodwołalnie przeszedł do historii. Zapowiadało się na to od dłuższego czasu. Julia nigdy nie ukrywała, że na liście jej priorytetów praca znajduje się znacznie wyżej niż związek.
Nie brakuje zresztą opinii, że związała się z Królikowskim właśnie po to, by nadać rozpędu swojej karierze. Jeśli to prawda, to w pełni się powiodło.
Zaczepienie się przy wpływowej aktorskiej rodzinie okazało się świetnym posunięciem. Gdy Julia zaczęła pozować na ściankach z Antkiem, posypały się propozycje od reklamodawców.
Wieniawę wprawdzie trudno nazwać aktorką, bo nie tylko nie ma kierunkowego wykształcenia, ale i dorobek artystyczny, zawierający całe cztery role, raczej nie poraża, jednak z pewnością można tytułować ją celebrytką.
Z czasem Antek poczuł się odsunięty na dalszy plan i coraz częściej urządzał Julii sceny zazdrości. Dwa miesiące temu tak ostro posprzeczali się przed jednym z warszawskich klubów, że gdyby nie interwencja Adama Zdrójkowskiego, mogłoby dojść do rękoczynów.
Zobacz: Wieniawa i Królikowski prawie POBILI SIĘ przed klubem? "Twoje Imperium" donosi: "Uderzyłby ją"
Po awanturze Julia koiła nerwy w mieszkaniu Nikodema Rozbickiego, które opuściła dopiero następnego dnia rano. Podobno po tej nocy aktor nabrał nadziei, że Julia w końcu zaczęła myśleć o nim poważnie.
Jak ujawnia Fakt, powołując się na znajomych Nikodema, od dawna wielbi Julię z daleka i nie traci nadziei, że z czasem ich przyjaźń przekształci się w miłość.
Mówi znajomym, że nie chce dopuścić do tego, by inny facet sprzątnął mu Julkę sprzed nosa - ujawnia informator tabloidu. Ale Julka *nie chce w ekspresowym tempie wskakiwać z jednego związku z drugi. *
