Anna Lewandowska bez wątpienia należy do grona najpopularniejszych celebrytek w Polsce. Trudno powiedzieć, co sprawia, że trenerka fitness wzbudza takie emocje wśród Polaków, jednak mimo wszelkich prób ocieplenia wizerunku, 30-latka wciąż staje się obiektem ataków w sieci. Na początku miesiąca Ania została wyśmiana na Instagramie za słabą znajomość języka angielskiego, którą fani wytknęli Lewandowskiej w licznych komentarzach.
Tym razem Lewa wywołała ogólne wzburzenie z pozoru niewinnym zdjęciem, przedstawiającym Anię bawiącą się na śniegu z półtoraroczną Klarą. Kroplą, która przelała czarę goryczy, okazało się futro przypięte do puchowego kombinezonu dziewczynki. Pod postem natychmiast pojawiło się setki odpowiedzi, w których internauci oskarżyli gwiazdę o promowanie zabijania zwierząt. Nie wiadomo oczywiście, czy futro było naturalne czy sztuczne, ale wśród komentujących mało kto się nad tym zastanawiał.
"Czy to naturalne futro przy kombinezonie Klary to naprawdę konieczność...?", "Ile zwierząt musiało umrzeć, aby Klara mogła ponosić tak ohydną ozdobę na kapturze? Jak można być tak bezmyślnym i bez serca?", "Szkoda, że promujecie noszenie ubrań z naturalnym futrem i to przez tak małe dziecko. Luksus czy zbędne okrucieństwo? To nie te czasy, że trzeba odzierać zwierzęta z futer, by przetrwać mrozy. Moda? Słabe", "Czyżby futerko naturalne przy kombinezonie córki? Nie wiem więc pytam. Propagowanie marek zabijających setki zwierząt? Pozostawiam to własnemu sumieniu" - pisali.
Przyzwyczajona do docinków internautek Anna nie skomentowała licznych zaczepek, które ukazały się pod fotografią z córką.