O przypadku Salmy Hayek będą zapewne kiedyś pisane doktoraty z zakresu historii mody. Meksykańska celebrytka, która zaczynała swoją karierę w latynoamerykańskich telenowelach, ma obecnie, za pośrednictwem swego męża, dostęp do praktycznie wszystkich kreacji topowych projektantów. Jej małżonek, François-Henri Pinault, jest bowiem szefem spółki Kering, będącej właścicielem takich marek jak Gucci, YSL, Balenciaga, Stella McCartney czy Alexander McQeen. Gwieździe kina jednak wciąż udaje się jakimś cudem regularnie trafiać na listy najgorzej ubranych, głównie przez jej nieodwzajemnioną miłość do kreacji Alessandro Michele, których bardzo konceptualna i artystyczna wręcz forma nie najlepiej ima się ponętnych krągłości aktorki.
Trzeba powiedzieć, że jak na bycie żoną miliardera, Salma wciąż pozostaje stosunkowo skromną osobą. W przeddzień wigilii fotoreporterzy przyłapali gwiazdę w towarzystwie córki Valentiny, kiedy przemierzały lotnisko Charlesa de Gaulle'a zupełnie jak reszta śmiertelników, chociaż mogłyby spokojnie pozwolić sobie na lot prywatnym odrzutowcem. Uwagę zwróciła także wyjątkowo stonowana jak na meksykańską gwiazdę stylizacja. Salma sunęła bowiem między bramami obwieszona połaciami materiału, otulona w przytulny sweter, podczas gdy jej głowę wieńczył skromny berecik. Równie nietypowa była kreacja młodziutkiej Valentiny, która będąc córką jednego z najbogatszych ludzi we Francji, równie dobrze mogłaby przypominać już Paris Hilton. Tymczasem nastolatka ubrana była w bardzo przyzwoity, sportowy zestaw.
Wyglądają na zgrany duet?