Niemiecki projektant Philipp Plein, którego koszmarnie kiczowate kolekcje zyskują rozgłos dzięki roznegliżowanym i naciągniętym do granic możliwości modelkom, wpadł ostatnio w kłopoty przez jedną ze swoich zoperowanych muz. Justyna Gradek, czyli samozwańcza polska Kim Kardashian, usilnie walczy, by w show biznesie być kimś więcej, niż kochanką projektanta, dumnie dzierżącą miano ambasadorki równie sztucznych, co jej twarz, rzęs. Aby zostać "modelką", zdecydowała się nawet pokazać na wybiegu pośladki, na których podpisał jej się projektant...
Choć o rozstaniu "modelki" i projektanta mówi się od jakiegoś czasu, a sam Plein podsycał te pogłoski, wyjeżdżając z byłą dziewczyną do Disneylandu, Gradek wciąż była widywana u jego boku na branżowych imprezach.
Niestety, miłosna historia, która dla Justyny miała być furtką do międzynarodowej kariery, wydaje się być zakończona. W środę w mediach społecznościowych pary zawrzało. Najpierw to Gradek opublikowała obszerny wpis, w którym tłumaczyła się z relacji z projektantem:
Całe szczęście wszystko wiecie najlepiej i umiecie odgadnąć uczucia innych, poprzez oglądanie zdjęć. Instagram to tylko zdjęcia. Osoby medialne kreują życie, tak jak chcą i pokazują, co chcą. Nikt z tych osób nie pokazuje Ci całej prawdy. Widzicie tylko piękne obrazki z pięknego życia. A w jakiej bajce ja żyłam? Jeśli Ty chcesz żyć w czymś co Cię unieszczęśliwia, a są tam tylko dobra materialne. To ok, Twoja sprawa. Nic mi do tego. Dlatego pozwól, że swoje życie przeżyje sama i nikt z Was nie będzie mi mówił, co jest właściwe - zaczęła i dodała, że u boku Pleina żyła jego życiem, przez co zamknęła się w sobie i... przestała nagrywać Instastories: Gdybyś obserwował mnie przed całą tą bajką, to wiedziałbyś, że byłam szczęśliwa. Nagrywałam codziennie swoje "pogadanki". Od kiedy żyłam w tej "bajce", nic nie nagrywałam. Zamknęłam się w sobie - pisze smutno Gradek.
Na jej obszerny wpis postanowił zareagować jej były (?) chłopak, który jasno przedstawił sytuację, udostępniając na Instagramie zapis prywatnych rozmów. Opublikowane w nerwach zdjęcia zniknęły wprawdzie po kilku godzinach, ale udało nam się do nich dotrzeć:
Jeśli nie przestaniesz wygadywać bzdur, powiem wszystkim, co zrobiłaś! Moi prawnicy podejmą działania, żeby odzyskać wszystkie pieniądze, które ukradłaś. Jesteś głupia czy mnie sprawdzasz? Użyłaś mojej karty kredytowej bez mojej zgody i wydałaś więcej niż 30 tysięcy euro. To kradzież i oszustwo. To jest fakt i mam wszystkie dowody, czarno na białym. Skontaktuj się ze swoim prawnikiem. Chcę wszystkie pieniądze z powrotem do piątku albo sprawą zajmą się prawnicy - tłumaczy.
W dalszej części konwersacji czytamy, jak Gradek przeprasza Pleina i prosi, by nie wyrzucał jej z domu w święta. Swoje zachowanie tłumaczy mu... chęcią zrobienia sobie "świątecznych prezentów":
Kochanie, są święta. Powiedziałeś, że nie chcesz, żebym pracowała, bo jestem Twoją dziewczyną. Myślałam, że nie ma w tym nic złego, jeśli kupię sobie jakieś prezenty. Jeśli chcesz, zwrócę wszystkie rzeczy, ale nie wysyłaj mnie dziś do domu. Nie chcę spędzić wigilii na lotnisku. Zdradzałeś mnie, a ja Ci wybaczyłam. To są tylko pieniądze. Nie walcz z ludźmi o pieniądze w święta - pisze Gradek do bogatego kochanka.
Zobaczcie całą rozmowę. Musimy przyznać, że rywalizacja o tytuł "Żenady roku" zrobiła się nagle jeszcze bardziej zacięta...
