Iggy Azalea miała wszelkie predyspozycje, aby zrobić karierę na miarę Nicki Minaj czy Cardi B i dołączyć do grona najsłynniejszych raperek w przemyśle muzycznym. Niestety, po wydaniu kilku singli, które podbiły listy przebojów, Australijka bardziej niż na muzyce zaczęła skupiać się na poprawianiu urody: Iggy zainwestowała w serię operacji plastycznych, które pomogły jej zmienić wygląd i przy okazji zatracić tożsamość i upodobnić się do dmuchanej lalki. Odmieniony image Iggy nie spodobał się fanom artystki, którzy nieoczekiwanie odwrócili się od idolki, zarzucając Azalea, że się "sprzedała" i "poszła w złym kierunku".
Na domiar złego, 27 grudnia miała miejsce sytuacja, która może być ostatnim gwoździem do trumny kariery gwiazdy. Gdy Iggy dawała koncert w Rio de Janeiro, w trakcie wykonywania piosenki Black Widow jedna z jej tancerek upadła na scenę, w wyniku nagłego ataku napadu padaczki. Wprawdzie piosenkarka wezwała na scenę służby medyczne, jednak już chwilę potem kontynuowała występ, co bardzo nie spodobało się świadkom zdarzenia i internautom. W jeden dzień film stał się viralową sensacją i sprowokował w Internecie dyskusję o tym, czy artystka postąpiła dobrze nie przerywając swojego występu. W obliczu licznych ataków, gwiazda postanowiła skomentować sprawę, publikując oświadczenie na swoim Instagram Stories.
Może to zabrzmieć brutalnie, ale w takiej sytuacji śpiewa się, dopóki muzyka gra i wzywa się lekarza, co zrobiłam - napisała. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tym, co się stało i po prostu wdzięczni, że wszystko jest w porządku. Jestem wyczerpana. Ostatnie cztery lata polegały u mnie na próbach robienia wszystkiego jak należy i w tej sytuacji trudno nie stwierdzić "po co to w ogóle robię" i wciąż być zmotywowaną.
Na koniec 28-latka przyznała, że internetowy hejt "przyprawił ją o depresję".
Każdy z nas robi wszystko, by po prostu przetrwać dzień. Czy możemy wszyscy być dla siebie trochę milsi?
Patrzenie na to, jak ludzie czerpią satysfakcję z dołowania innych przyprawia mnie o depresję.