Monika, wówczas jeszcze Richardson, osiem lat temu postanowiła rozwieść się z ojcem swoich dwojga dzieci. Powodem była miłość do Zbigniewa Zamachowskiego, z którym wyjechała do Belize kręcić dla telewizji program S.O.S dla świata. Z wycieczki na koszt TVN-u wróciła zakochana, jednak podobno postanowili ze Zbyszkiem poczekać z seksem aż oboje się rozwiodą.
Mąż Moniczki, Jamie Malcolm docenił jej takt i delikatność i nie robił trudności przy rozwodzie. Poszło tym łatwiej, że podobno w międzyczasie wpadła mu w oko stewardessa imieniem Sophie.
Niestety, zupełnie inaczej przebiegło to u Zamachowskich i Zbyszek do tej pory ponosi bolesne konsekwencje swojej decyzji.
Na szczęście przynajmniej Monice udało się utrzymać przyjazne kontakty z byłym małżonkiem. Czasem aż chyba przesadnie bliskie. W jednym w wywiadów Zamachowska pochwaliła się przed całą Polską, że jest tak wścibska i nietaktowna, że próbuje wpływać na prokreacyjne decyzje byłego męża.
Właśnie niedawno zaręczył się ze swoją partnerką, stewardessą w Virgin Atlantic i wierzę, że ona będzie go kochała tak, jak na to zasługuje - wyznała dwa lata temu. Na razie próbujemy z Sophie namówić Jamiego na kolejne dzieci, bo jakoś się przed tym broni.
Nie wspominając już, że kiedy zapadł na sepsę w wyniku powikłań po zabiegu laparoskopowym,leczyła go bioprądami na odległość….
Na szczęście pozostało jej na tyle przyzwoitości, by nie pchać się na ślub byłego męża, który odbył się w Wielkiej Brytanii. Na jego prośbę wysłała na uroczystość dzieci, ale, o dziwo, nie upierała się, by im towarzyszyć.
Jamie nie wyobrażał sobie, by na uroczystości zabrakło jego ukochanych dzieci - ujawnia informator Faktu. Ich obecność była dla niego niemal tak samo ważna, jak pojawienie się panny młodej.