Weronika Rosati rok temu rozstała się z ojcem swojej jedynej córki, Robertem Śmigielskim. Jak ujawniła w wywiadzie dla Gali, odkryła, że od początku ją oszukiwał, kłamiąc w sprawie liczby swoich biologicznych dzieci. Zanim Weronika zaszła z nim w ciążę, ortopeda zapewniał, że jest ojcem czworga dzieci, a kiedy już oczekiwała ich wspólnego dziecka, wyszło na jaw, że jednak ośmiorga.
Weronika ze smutkiem wyznała, że to odkrycie położyło się głębokim cieniem na radosnym okresie, jakim powinna być ciąża.
Ciąża była traumą. I zarazem najszczęśliwszym czasem w moim życiu… - wspominała aktorka. To moja największa porażka życiowa, że podjęłam złą decyzję, wchodząc w ten związek. Ubolewam, że nie mogę dać mojej córce tego, co najlepsze, a najlepsza dla dziecka jest pełna rodzina.
Na szczęście w tym trudnym okresie Weronika mogła liczyć na pomoc mamy. Teresa Rosati rzuciła wszystko, by wyjechać z córką na trzy miesiące do Kalifornii i towarzyszyć jej w przygotowaniach do porodu, samym porodzie i pierwszych tygodniach macierzyństwa. Jak ujawniła Weronika, mama chodziła z nią nawet do szkoły rodzenia.
Andrzej Żuławski już dziewięć lat temu sugerował, że łączy je dziwna, toksyczna relacja i póki Weronika nie wyzwoli się spod wpływu mamy, nie będzie w stanie stworzyć udanego związku z żadnym mężczyzną. Na razie wydaje się, że Weronika skupia się na zbudowaniu ze swoją córeczką podobnej więzi, jak ta, która łączy ją z Teresą Rosati.
W każdy razie od czasu ujawnienia bolesnej prawdy na temat związku ze Śmigielskim dużo się wydarzyło.
Weronika postanowiła zostać ikoną samotnego macierzyństwa w Polsce i zapowiedziała kampanię społeczną na ten temat. W obronie Śmigielskiego stanęły jego pacjentki, na czele z żoną Daniela Olbrychskiego, Krystyną Demską, która ma już za sobą pierwszą operację stawu biodrowego. Z kolei Daniel cierpi na problemy z kolanem i, jak sugeruje Rosati, bardzo liczy na pomoc Roberta w tej sprawie.
Sam Śmigielski zagroził ponoć pozwem sądowym, a na to wszystko wtrąciła się profesor Magdalena Środa, wyjaśniając, że w obliczu kłopotów ze stawami solidarność kobieca schodzi na dalszy plan.
Prawda, że sporo tego? A nie minęły nawet trzy tygodnie od publikacji wywiadu...
Jedynie Teresa Rosati, nawet wyrwana do odpowiedzi przez dziennikarza Faktu, zapiera się, że nic nie powie na temat córki.
Nie będę jej publicznie bronić - zapowiada. Przyjęłam dawno temu zasadę, że nie komentuję jej życia i prywatnych wyborów. Nawet w tej sytuacji podtrzymuję swoje zdanie. *Weronika jest dorosła i sama umie się bronić. *