Karol Strasburger od 1994 jest gospodarzem teleturnieju Familiada w TVP2, gdzie raczy widzów nieśmiesznymi żartami. Mało kto kojarzy, że Strasburger jest też aktorem. Grał między innymi w Czterdziestolatku, 07 zgłoś się czy w Ekstradycji. Zawodowo Karol zawsze radził sobie bardzo dobrze, ale prywatnie jakiś czas temu spotkała go tragedia. Jego żona, Irena, w 2013 przegrała walkę z rakiem.
Przypomnijmy: Żona Strasburgera zmarła na raka szpiku kostnego!
Po jej śmierci aktor był załamany i wydawało mu się, że nic dobrego już go nie czeka. 72-latek początkowo odciął się od ludzi i spędzał czas tylko w towarzystwie zaufanej menedżerki, Małgorzaty Weremczuk. W pewnym momencie między nimi narodziło się uczucie. Co prawda Strasburger zaprzeczał plotkom o romansie z 34-latką, ale z czasem przestał się ukrywać.
Miłość między nimi pojawiła się naturalnie i spontanicznie. Aktor uważa, że właśnie tak powinny wyglądać relacje damsko-męskie. W rozmowie z Super Expressem Strasburger ubolewa nad tym, że dziś młodzi ludzie randkują przez Internet, przez co tracą umiejętność nawiązywania "normalnych" kontaktów. Karol zarzeka się, że sam nigdy nie próbował szukać miłości w sieci.
Nigdy nie miałem konta na portalu randkowym. Dla mnie to jest dramat naszych czasów. Rozumiem, że ktoś robi na tym biznes, ale straszny jest fakt, że młodzi ludzie nie potrafią dziś nawiązywać normalnych kontaktów - ocenia aktor.
Zdaniem Strasburgera, flirt został dziś sprowadzony do "oferty handlowej".
Ogłoszenia na portalach randkowych wyglądają jak handel. Podaje się swoje wymiary, wagę, ile ma się kasy, jaki dom i jaki samochód. Wygląda to jak oferta, która nie ma nic wspólnego z poznawaniem partnera, zabieganiem o kogoś, fascynacją, oczarowaniem czy podrywaniem. Kiedyś o kobietę trzeba było zabiegać, teraz dostaje się ją na tacy - mówi 72-latek.
Zgadzacie się z nim?