Związek Martyny Wojciechowskiej i Przemysława Kossakowskiego od wielu miesięcy rozgrzewa polskie media. Po raz pierwszy sfotografowano ich razem podczas długiego majowego weekendu, kiedy czule tulili się do siebie na randce. Potem widywano ich co jakiś czas w różnych miejscach, gdzie dyskretnie obdarzali się uczuciem. Oficjalnie jako para zadebiutowali na balu charytatywnym Fundacji TVN, gdzie po raz pierwszy opowiedzieli o swoim związku.
Trudno wyobrazić sobie bardziej dobraną parę. Każde z nich od lat słynęło z przekraczania własnych ograniczeń - Martyna, jeżdżąc na odległe krańce świata, zdobywając górskie szczyty czy ścigając się w niebezpiecznych rajdach. Przemek - podróżując i prowadząc program telewizyjny w TTV, w którym stawiał siebie w najbardziej niekomfortowych sytuacjach. Oboje też unikali epatowania prywatnością i znani są przede wszystkim z działalności zawodowej.
Odkąd są razem, skutecznie opierają się pokusie, by spieniężyć swój związek i zostać kolejną "power couple". W rozmowach z dziennikarzami są oszczędni na temat łączącej ich relacji, choć od czasu do czasu zdradzają pewne szczegóły. Ostatnio Przemek udzielił wywiadu dla Twojego Stylu, gdzie uchylił rąbka tajemnicy na temat okoliczności poznania Martyny. Okazało się, że połączyła ich telewizja.
Poznaliśmy się w studiu Dzień Dobry TVN. Realizowałem odcinek jednego ze swoich programów. Podaliśmy sobie dłonie, spojrzeliśmy w oczy i wyraziliśmy zdziwienie, że przez pięć lat się nie poznaliśmy. Dałem Martynie swój numer telefonu, licząc, że zrewanżuje się tym samym, ale ona, zdaje się, miała inne zdanie na ten temat. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Potem wróciłem na Podlasie i przez pół roku nie mieliśmy kontaktu - wspomina Kossakowski.
Po jakimś czasie dziennikarz niespodziewanie otrzymał od Martyny... SMS-a z pretensjami.
Nagle któregoś wieczoru dostaję od niej SMS. Wiadomość była pełna pasji i prawdziwego gniewu. Okazało się, że natknęła się na mój program, w którym jadłem zupę z płetwy rekina. Zarzuciła mi skrajną nieodpowiedzialność. Branie udziału w nagannych praktykach dewastujących ekosystem. Ten SMS mnie zachwycił. Postanowiłem udowodnić jej, że zjadanie zagrożonych gatunków to najmniejsza z moich wad. Ten proces trwa do dzisiaj - opowiada Przemek.
Dziennikarka była ciekawa, jak Kossakowski próbuje zaimponować tak silnej i wyzwolonej kobiecie jak Wojciechowska.
Och, to niekończący się proces. Martyny nie da się zdobyć, na nią trzeba zasłużyć. Martynie nie zaimponujesz szaleństwem, bo na swoim koncie ma ich więcej. Nie zaimponujesz szybką jazdą samochodem, bo zrobi to lepiej. Jeżeli więc można jej czymś zaimponować, to byciem obok tak, żeby była pewna, że zawsze może na mnie liczyć. Ja wiem, że to może się wydać naiwne i egzaltowane, ale życie razem jest o wiele prostsze, niż czasami nam się wydaje - tłumaczy.
Kibicujecie tej parze?