W sobotę cała Polska żegnała Pawła Adamowicza - wyjątkowego prezydenta Gdańska, którego mieszkańcy tego miasta wybierali na jego głowę od ponad 20 lat.
Śmierć Adamowicza zadana mu przez Stefana W. - zamachowcę, który wpadł na scenę WOŚP-u podczas Światełka do Nieba, poruszyła świat. W ceremonii pogrzebowej uczestniczyli m.in. Lech Wałęsa, Donald Tusk, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski z małżonkami, a także Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki. Nie zabrakło Jurka Owsiaka z żoną i licznego grona przyjaciół Adamowicza.
Podczas uroczystości z ambony przemówiły najbliższe prezydentowi osoby: żona i córka:
Dziękuję lekarzom. Dziękuje, z całego serca. Wiem, że robiliście, co w waszej mocy, aby uratować życie Pawła. Walczyliście do ostatniej chwili przy stole operacyjnym - zaczęła Magdalena Adamowicz.
Od początku naszego związku wiedziałam, że Twoją miłością muszę dzielić się z Gdańskiem. I dzieliłam się, ale nie byłam zazdrosna. Rozumiałam dobrze, że kochasz Gdańsk i potrzebujesz go, tak, jak Gdańsk kocha i potrzebuje Ciebie.
Teraz zostałyśmy same. Same, ale to nie znaczy samotne, bo są z nami tysiące gdańszczan i gdańszczanek, bo są z nami Polacy w innych miastach, bo są przyjaciele zza granicy, bo są z nami wspaniali, kochani ludzie - podkreśliła wdowa po prezydencie.
Chcę właśnie teraz podziękować Bogu, że wiele lat temu skrzyżował nasze drogi, że dzięki niemu poznałam człowieka i że zmieniło się nasze życie, że miałam wspaniałego męża i cudownego ojca naszych córek - Tuni i Tereski (...)
Zachęcałeś do czynienia dobra, wierzę, że to dobro rozleje się dalej, że skończy się fala nienawiści. Nadchodzi trudny świat, by się pozbierać, by oswoić osierocone miejsce przy stole, pusty fotel. Pawle, wiem, że to będzie dla nas bardzo trudne, bo jak odnaleźć się w świecie, kiedy już nie można przytulić się do Twojego dużego ramienia. Musimy nauczyć się żyć bez Ciebie. Czasami powtarzałeś, że potrzeba Ci chwili wyciszenia, spokoju. Rozumiałam to, ale nie rozumiem, dlaczego ta chwila ma trwać wieczność. Wiem, że spotkamy się kiedyś znowu, tym razem już na zawsze. (...)
Dzisiaj potrzebna jest cisza. Ale cisza nie może oznaczać milczenia, bo milczenie jest bliskie obojętności. Paweł nigdy nie był obojętny, nigdy nie był oportunistą. Dzisiaj wszyscy musimy zrobić rachunek sumienia. Co robiliśmy, gdy obok nas działo się zło, niesprawiedliwość, niegodziwość? - pytała podczas emocjonalnego przemówienia.
Drogi, najdroższy Tatulku, chcę ci podziękować za całe twoje życie, za życie, które spędziłeś z nami - z mamusią, Tereską, dziadkami i Gdańskiem. Zawsze miałeś dla nas czas, żeby z nami porozmawiać, wytłumaczyć mi wszystko. (...) Opiekuj się nami i całym Gdańskiem tam w niebie - powiedziała Antonina Adamowicz.