Mimo że ostatnio to młodsi członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej wiodą prym i widnieją na pierwszych stronach gazet, ostatnio głośno było o księciu Filipie. Mąż królowej uczestniczył w wypadku drogowym. Pałac Buckingham poinformował, że 97-letni książę Filip zderzył się z drugim pojazdem w pobliżu wjazdu na drogę szybkiego ruchu, niedaleko rezydencji królewskiej w Sandringham.
Choć księciu nic poważnego się nie stało, a najadł się jedynie odrobiny strachu, to okazuje się, że osoba z drugiego samochodu poniosła nieco poważniejsze obrażenia. Emma Fairweather, która siedziała na miejscu pasażera w drugim aucie, ma złamany nadgarstek. Zdaje się jednak, że to nie uszczerbek na zdrowiu najbardziej martwi 45-latkę, a podejście do sprawy rodziny królewskiej. Jak donosi Sunday Mirror, kobieta ma żal do królowej i księcia, że nienależycie ją potraktowali. Choć zapewniono ją, że w jej stronę zostaną wystosowane przeprosiny, do tej pory nic takiego nie miało miejsca:
Wiem, że królowa jest zajęta, ale byłoby mi naprawdę miło, gdyby do mnie zatelefonowała. Kocham rodzinę królewską, ale czuję się zignorowana i odrzucona. Czuję ogromny ból z tego powodu - żali się poszkodowana w wypadku Brytyjka.
Fairweather opowiedziała o całym zajściu, twierdząc, że początkowo nie wiedziała, że drugie auto było prowadzone przez księcia, a sam wypadek był dla niej traumatycznym przeżyciem:
Mój przyjaciel starał się hamować. To było przerażające. Wszystko wydawało się być w zwolnionym tempie. Musiały to być sekundy, ale wydawało mi się, że to trwa wieczność. Nie miałem wówczas pojęcia, że to był książę Filip - wyznała kobieta.
Co ciekawe, już niespełna dwa dni po wypadku, książę… wsiadł za kierownicę.
Myślicie, że poszkodowana kobieta doczeka się telefonu od królowej?