Urszula Dudziak do niedawna była przekonana, że już nigdy w życiu się nie zakocha. Zwłaszcza, że jej dotychczasowe związki nie kończyły się szczęśliwie.
Miłość jej życia, a zarazem pierwszy mąż Michał Urbaniak, po dwudziestu wspólnych latach porzucił ją dla młodszej kobiety. Dla Dudziak było to traumatyczne doświadczenie. Jak z perspektywy czasu wyznała w wywiadzie, *były chwile, gdy myślała, że jej udręka skończy się tylko wtedy, gdy "strzeli sobie w łeb". *
Kolejny związek z żonatym pisarzem Jerzym Kosińskim zakończyła jego samobójcza śmierć. Drugie małżeństwo, ze Szwedem, kapitanem żeglugi Benghtem Dahllofem nie przetrwało choroby artystki, u której wykryto raka piersi.
Od tamtej pory była sama i w końcu córki zaniepokoiły się tym, że unika mężczyzn.
Moja Kasia powtarzała mi, a przed spotkaniem Bogdana byłam osiem lat sama, żebym nie spotykała się tylko z koleżankami - ujawnia Dudziak w wywiadzie dla Vivy. A ja: "Po co mi facet? Mam tyle cudownych zajęć i płyty, koncerty, książki".
Kiedy jednak, za pośrednictwem wspólnej znajomej, poznała młodszego od niej o osiem lat Bogdana Tłomińskiego, kapitana żeglugi, zmieniła zdanie.
Jest raźniej, jest milej. Można się wszystkim podzielić - zachwyca się artystka. Myśmy się tak dobrali, że nawet lubimy te same rzeczy. Słuchamy tej samej muzyki, podobają nam się te same filmy.
No i seks, jak ujawnia artystka, jest nie do przecenienia. Tylko nie bardzo wiadomo, dlaczego Dudziak sprawia wrażenie, jakby uważała, że musi się z tego tłumaczyć.
Kochamy seks i jest on nieodłączną częścią naszego szczęśliwego związku. Jest dużo takich par, tylko ludzie wstydzą się o tym mówić - wyjaśnia. Bo jak to? Ma 75 lat i uprawia seks? Nie wypada. Ale ja cały czas mówię, że nie wypada mówić słów "nie wypada". Przecież to piękne mieć seks z osobą, którą się kocha i szanuje. Jestem za tym, żeby burzyć stereotyp, który jest niesprawiedliwy i krzywdzący.
Myślicie, że w obecnych czasach ktoś mógłby mieć za złe seniorom to, że mają udane życie seksualne?