W miniony czwartek ojciec premiera Mateusza Morawieckiego, Kornel, został przewieziony do Szpitala Wojskowego we Wrocławiu z ostrym bólem brzucha. Lekarze podjęli decyzję o przewiezieniu pacjenta do szpitala MSWiA w Warszawie, gdzie podjęto decyzję o operacji. Tę informację potwierdził wówczas osobiście Kornel Morawiecki w rozmowie z Super Expressem.
To będzie dość poważny zabieg na narządach wewnętrznych w jamie brzusznej - przyznał wtedy. Wierzę, że wszystko będzie dobrze, trzymajcie kciuki. Trochę przypadkowo zostało to zdiagnozowane.
Marszałek senior nie chciał wówczas ujawnić, o jaki zabieg chodzi. Pojawiły się niepokojące informacje, że 78-latek ma raka trzustki.
We wtorkowym Super Expressie Morawiecki senior potwierdził te doniesienia, dodając, że jest już po zabiegu, który najprawdopodobniej uratował mu życie. Nie bez znaczenia była także sprawna diagnostyka.
Wystąpiły u mnie dziwne, niepokojące objawy i zgłosiłem się do szpitala. Wyszło, że mam żółtaczkę. Ale najgorsze było przede mną. Kiedy wykonano badanie tomografem komputerowym stwierdzono, że mam nowotwór trzustki... - wspomina Morawiecki w rozmowie z tabloidem. Pan prezydent Andrzej Duda przysłał nawet do szpitala swojego osobistego kapelana, księdza Zbigniewa Krasa, który pomodlił się za mnie, pobłogosławił za co bardzo dziękuję.
Wiem, że modliło się za mnie wielu ludzi, za co bardzo dziękuję. Na szczęście nie mam raczej przerzutów. Nie wiem jeszcze, czy będę przechodził chemioterapię. Oddaję się w ręce lekarzy specjalistów, którzy są raczej dobrej myśli. Na razie po tej ciężkiej operacji muszę wrócić do jakiegoś stanu używalności. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Gdybym za późno poddał się badaniu, to sytuacja byłaby tragiczna i żegnałbym się już z tym padołem. Może już byśmy nie rozmawiali...
Jak udało się ustalić, Kornel Morawiecki spędzi w szpitalu jeszcze co najmniej dwa tygodnie. Przy jego łóżku czuwa rodzina.