Choć książę Filip nie należy już do grona najpopularniejszych członków rodziny królewskiej, a media zainteresowane są bardziej życiem książąt młodszego pokolenia, to ostatnio jest o nim wyjątkowo głośno. Mąż królowej niespełna tydzień temu uczestniczył w wypadku drogowym, który miał miejsce nieopodal królewskiej rezydencji w pobliżu Sandringham. Doszło bowiem do zderzenia dwóch aut, w tym Land Rovera księcia, który przewrócił się na bok.
Choć, książę z kolizji wyszedł bez szwanku, to kobieta z drugiego pojazdu nie miała tyle szczęścia. 45-latka złamała nadgarstek. Jednak jak sama twierdzi, to nie uszczerbek na zdrowiu jest jej największym zmartwieniem, a podejście do sytuacji rodziny królewskiej. Ofiara wypadku uważa, że zasługuje na osobiste przeprosiny ze strony zarówno księcia księcia, jak i królowej, czego się niestety nie doczekała.
Jak donosi portal Dlisted, 97-letni książę mimo przykrych doświadczeń minionego tygodnia, nie zamierza zaprzestać jazdy samochodem. Okazuje się, że mąż królowej słynie z niebywałego uporu i determinacji oraz, jak twierdzą zagraniczne media, czuje się ponad prawem. W sumie ma trochę racji, ale podobno nawet błagania najbliższych, czyli królowej i Karola, nie przekonują go do zaprzestania prowadzenia pojazdu po drogach publicznych. Najwidoczniej książę Filip nie rozumie, że może być zagrożeniem dla innych uczestników ruchu drogowego.
Myślicie, że Elżbiecie uda się przemówić mężowi do rozsądku?