Kariera Bartłomieja M., 28-letniego ulubieńca Antoniego Macierewicza, od początku budzila duże wątpliwości. Dziennikarze i politycy opozycji zarzucali mu brak odpowiednich komeptencji, ale to nie przeszkadzało szefowi MON w bronieniu swojego asystenta. A trzeba przyznać, że ten lubił sprawiać mu problemy wizerunkowe.
PRZYPOMNIJMY: M. wyciągał pieniądze na fałszywe szkolenia? "Godzina szkolenia jednego pracownika kosztowała 1800 złotych"
Ostatecznie nawet wpływy Macierewicza nie były w stanie uchronić rzecznika MON przed odpowiedzialnością i utratą pracy. Choć Bartek chętnie podlizywał się byłemu szefowi, a nawet samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu, a w ramach naprawy wizerunku zapisał się na studia do szkoły ojca Rydzyka, wygląda na to, że teraz jego polityczne marzenia ostatecznie legły w gruzach.
Jak donosi bowiem TVP Info, dzisiaj rano Bartłomiej M. został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wśród zatrzymanych jest też poseł Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Antoni K., a także urzędniczka MON i Radosław O., były członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Zatrzymani mieli "powoływać się na swoje liczne wpływy" i wykorzystywać je do "czerpania korzyści materialnych":
Zatrzymani zostaną przewiezieni do Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, gdzie usłyszą zarzuty. W związku z zatrzymaniami funkcjonariusze CBA prowadzą przeszukania ponad 30 lokalizacji - podało w oficjalnym komunikacie Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Od M. i K. już odcinają się przedstawiciele rządu, zapewniając, że zatrzymani nie mogą liczyć na żadną "taryfę ulgową":
W Polsce wszyscy są równi wobec prawa, nie ma żadnej taryfy ulgowej. Chciałbym, aby te wszystkie kwestie zostały wyjaśnione. Myślę, że jeszcze dzisiaj CBA lub prokuratura wydadzą w tej sprawie komunikat - powiedział w rozmowie z TVP Info szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.