Co jakiś czas słyszymy o gwiazdach angażujących się w rozmaite kampanie społeczne, których - bardziej lub mniej świadomie - stają się twarzami. Dla niektórych jest to przede wszystkim zabieg PR-owy, zaś inni ze szczerym oddaniem zagłębiają się w sprawę.
Tak zdaje się było w przypadku przejętej jakością warszawskiego powietrza Grażyny Wolszczak, która postanowiła zawalczyć ze smogiem. Aktorka postanowiła pozwać Skarb Państwa za niewystarczającą jej zdaniem walkę z tym problemem. W minionym tygodniu zapadł wyrok w sprawie:
W uzasadnieniu m.in. podano, że "każdy ma prawo do korzystania z walorów nieskażonego środowiska". Jak można było przewidzieć, zwolennicy ekologii krótko po zakończeniu procesu psotanowili przyjrzeć się temu, co sama Wolszczak robi dla poprawy jakości powietrza w mieście. Zarzucono jej, że sama... jeździ volvo z silnikiem diesela.
Faktycznie można mnie posądzić o niekonsekwencję. Zostając twarzą walki ze smogiem, standardy wobec mojego zachowania powinny być wyższe - przyznała Grażyna w rozmowie z WP. Robię wszystko, co w mojej mocy, żeby zmienić tę sytuację. Czekam teraz na hybrydę, którą mam dostać na przełomie lutego/marca. (...) Ponadto zobowiązałam się do częstszego korzystania z komunikacji miejskiej - obiecuje.
Myślicie, że na stałe przerzuci się na metro?