W 2015 roku wybuchł skandal wokół Kamila Durczoka wywołany publikacjami tygodnika Wprost, w których opisano szokujące metody zarządzania, jakie dziennikarz miał stosować w redakcji Faktów TVN. W artykułach Ukryta prawda i Nietykalny opisano przypadki molestowania seksualnego oraz mobbingu, których miał dopuszczać się Durczok na stanowisku szefa redakcji. Dziennikarz od początku obstawał przy wersji, że "Wprost kłamie". W maju zeszłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie uznał jednak, że zachowanie Durczoka "miało znamiona molestowania seksualnego".
Równolegle toczył się też proces o tekst, w którym napisano, że były szef Faktów brał udział w szarpaninie w mieszkaniu, gdzie potem znaleziono "biały proszek" i pornografię.
Przypomnijmy: "Wprost" o "ciemnej stronie Durczoka": "BIAŁY PROSZEK, akcesoria erotyczne, FILM ZOOFILSKI..."
Dziennikarz pozwał gazetę, jej ówczesnego redaktora naczelnego Sylwestra Latkowskiego oraz dziennikarzy za naruszenie dóbr osobistych. W ubiegłym tygodniu sąd wydał wyrok, zgodnie z którym tygodnik ma przeprosić dziennikarza. W poniedziałek ma się ukazać wydanie Wprostu z "podwójną okładką", na której mają zostać wydrukowane przeprosiny.
Prawniczka tygodnika, Paulina Peszczyk, informuje, że z wyroku nie wynika, że tekst zawiera nieprawdę, a przeprosiny wynikają z tego, że "sąd uznał po prostu, że dziennikarze nie mieli prawa wchodzić do prywatnej sfery życia bohatera tekstu". Peszczyk dodaje, że w pozwie Durczok nie powoływał się "na zarzut nieprawdziwości przedstawionych w artykule informacji".
Proces był krótki, oddalono wnioski dowodowe zgłoszone przez naszą stronę, nie przesłuchano biznesmena, jego małżonki, najemczyni mieszkania ani policjantów - pisze prawniczka na łamach wprost.pl.
Obecny redaktor naczelny tygodnika dodaje, że w sprawie molestowania Wprost pisał prawdę.
Drugą "okładką" podkreślamy, że nie przepraszamy za artykuł o molestowaniu. Mimo że sąd orzekł, iż w sprawie molestowania napisaliśmy prawdę, dotychczas były szef "Faktów" nie przeprosił ani swoich ofiar, ani opinii publicznej, którą - wbrew faktom - przekonywał, że jest niewinny - mówi Jacek Pochłopień.
Tymczasem Kamil Durczok triumfuje na Instagramie.
Tak się kończą oszczerstwa i kłamstwa. Oczywiście Wprost już wyje z wściekłości i zaklina rzeczywistość, że przeprasza, ale tak naprawdę nie przeprasza. Musi ich cholernie boleć... - napisał, dodając zdjęcie okładki z przeprosinami.