Trzeci odcinek najnowszego reality show TVP Sanatorium miłości rozpoczęło ogłoszenie wyników głosowania na kuracjuszkę lubi kuracjusza dnia, przeprowadzonego pod koniec poprzedniego odcinka. Jak było do przewidzenia, większością głosów wygrała stewardessa i była żona pilota, Małgosia.
Czuję się z tym bardzo fajnie, jestem skromną osobą, nie spodziewałam się tego - skomentowała nieśmiało.
Ja się spodziewałem, bo sam na ciebie zagłosowałem - wtrącił Ryszard ze Świdnicy, który w międzyczasie, jak się okazało, wpadł w oko ognistowłosej Ninie.
Na tym tle doszło do niezręcznej sytuacji przy śniadaniu.
Ja pamiętam, że się z Rysiem umówiłam - szczebiotała radośnie Nina. Pamiętasz Rysiu?
Jednak Ryszard z poprzedniego wieczorku zapoznawczego doskonale zapamiętał, że na randkę próbował namówić Małgosię, nie zaś Ninę.
Ja pamiętam, że się NIE umówiliśmy - odpowiedział oschle.
Nina próbowała obrócić ten afront w żart, ale wyraźnie nie było jej do śmiechu. Kolejna przykrość spotkała ją w autobusie, wiozącym uczestników do stadniny, gdy Ryszard w Warszawy pouczył ją, żeby mówiła ciszej, bo przeszkadza mu w rozmowie z Joanną. Podczas gdy taktowna Joanna próbowała nakłonić Ryszarda do przeprosin, ten szedł w zaparte, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Zażenowanej Ninie po raz pierwszy od początku programu zabrakło słów.
Na szczęście na ujeżdżalni odzyskała rezon i z entuzjazmem dopingowała Marka, który popisywał się umiejętnością jazdy konnej. Niestety, znów źle trafiła...
Ja się zakochuję w Małgosi - wyznał Marek. Zaimponowała mi jazdą na koniu i nawet ją oceniłam odwrotnie do umiejętności. *Dałem jej jedynkę, bo to jest jedyna kobieta dla mnie. *
Panie sobie lepiej radzą na koniu - skomentował ze znaczącym uśmieszkiem Ryszard z Warszawy. Wiadomo, panowie muszą bardziej uważać. Chociaż w tym wieku chyba nic już nam nie grozi prokreacyjnie…
Dla Teresy kontakt z koniem okazał się tak traumatycznym przeżyciem, że doprowadził ją do łez.
Ja pierwszy raz siedziałam na koniu i już więcej tego nie zrobię - wyznała Teresa. Konie powinny być wolne i biegać po łące, a nie służyć człowiekowi. To piękne zwierzę powinno być moim przyjacielem, a nie moim transportem. To są mądre zwierzęta, bardzo wrażliwe - dodała ocierając łzy.
Kolejnym zadaniem czekającym uczestników, było przejście parku linowego. Nie wszyscy seniorzy zdecydowali się przełamać instynktowny lęk i wziąć udział w zadaniu. Cezary zdecydował się jako ostatni, mimo poważnych problemów z krążeniem w nogach. Chociaż w połowie drogi musiał skorzystać z pomocy obsługi w powrocie na ziemię, sam fakt, że się przełamał, wyraźnie go uskrzydlił.
Ja jestem z ciebie taki dumny, że nie wiem - przyznał po powrocie jego współlokator Marek. Jak ty mi zaimponowałeś!
Wiesz, co będzie, jak to pokażą w telewizji? - śmiała się w pokoju Walentyna. Jak inni emeryci zobaczą, jak my śmigamy po tej tyrolce...
Większość osób w naszym wieku myśli, że im to już tylko wnuki bawić - zgodziła się Joanna.
Tymczasem po zajęciach tai chi przyszła chwila, by Małgosia wybrała swojego towarzysza na randkę, która przysługuje jej jako kuracjuszce dnia.
W męskim gronie robimy zakłady, czy Małgosia wybierze Marka - wyznał Cezary, który jako współlokator Marka od początku mu kibicuje. Zakładamy się po pięć złotych… My między sobą ustaliliśmy, że nie będziemy adorować Małgosi. Niech Marek skończy, co zaczął.
No i rzeczywiście, zgodnie z przewidywaniami, Małgosia zastukała wieczorem do drzwi Marka i wyznała, że właśnie jego zabiera do hotelowego spa, gdzie poddali się romantycznemu masażowi dla par.
Tymczasem Teresa i Ryszard z Warszawy wybrali się we dwoje do pijalni wód. Niestety, Ryszard nie okazał się porywającym towarzyszem i randka upłynęła głównie w milczeniu.
Czyli zupełnie inaczej niż u Małgorzsty i Marka, któremu podczas masażu buzia się dosłownie nie zamykała.
Wiesz, ja wolę myśleć teraz o swoim oddechu i relaksie ... - zdołała wtrącić Małgosia, ale nie pomogło.
Miałem parę masaży w życiu, ale nie w takim miłym towarzystwie - kontynuował niezrażony Marek. Ja ci bardzo dziekuję za taką przemiłą niespodziankę..
Bardzo się cieszę, a czy teraz możemy się poddać relaksowi? - zaproponowała Małgosia.
Marek jednak ciągle nie łapał aluzji.
Ja muszę wiesz, co...? Małgosiu… - mówił dalej. Zaczął grać w totolotka…
Miejmy nadzieję, że bukiet czerwonych róż, który wręczył Małgorzacie po randce, nieco zatarł niekorzystne wrażenie… Na koniec Marta Manowska znów rozdała uczestnikom karty do głosowania, którego wyniki poznamy w kolejnym odcinku.