Liam Neeson wychowywał się w głęboko wierzącej rodzinie, czemu dowodzi fakt, że dostał imię po księdzu z parafii, której częścią byli jego rodzice. Choć wydawałoby się, że głęboko zakorzeniona wiara katolicka ma niezachwialną pozycję w jego życiu, pięć lat temu podczas wizyty w Turcji, gdzie kręcił jeden ze swoich filmów, Neeson zachwycony meczetami myślał o zostaniu muzułmaninem.
Niestety, choć aktor należy do grona największych gwiazd światowego kina, a jego kariera zawodowa przyspiesza tempo z roku na rok, nie może rozkoszować się spokojem w życiu prywatnym. Neeson dziewięć lat temu stracił w wypadku na stoku narciarskim ukochaną żonę, a w połowie stycznia tego roku pożegnał siostrzeńca, który zmarł w wyniku urazu głowy.
Okazuje się, że tragiczne wydarzenia, które ujrzały światło dzienne, to tylko wierzchołek góry nieszczęść, które przytrafiają się aktorowi i jego bliskim. W najnowszym wywiadzie promującym nowy film Neesona Cold Pursuit dla magazynu The Independent, aktor wyznał, że rozumie postawę swojej postaci - ojca, który chce zemścić się na dilerach narkotyków, którzy doprowadzili do śmierci jego syna - ponieważ towarzyszyły mu podobne uczucia, kiedy jego przyjaciółka została zgwałcona:
Ona poradziła sobie po tym gwałcie w zupełnie niesamowity sposób. Ale moja natychmiastowa reakcja była taka... Zapytałem ją, czy wie, kto to zrobił. Nie wiedziała. Spytałem, jaki miał kolor skóry. Odpowiedziała, że był czarny - opowiadał. Wyszedłem i miałem nadzieję, że spotkam kogoś - wstyd mi to mówić, ale robiłem to przez jakiś tydzień... Miałem nadzieję, że jakiś czarny drań wyjdzie z jakiegoś pubu i zacznie do mnie, wiesz... Żebym mógł go zabić. Zajęło mi tydzień, może półtora, żeby z tego wyjść - wyznał.