Karierę Macieja Musiała od dzieciństwa obserwuje niemalże cała Polska. Chłopak przemykał na ekranie w pomniejszych rolach, aż wreszcie natrafił na angaż w Rodzince.pl, która przyniosła mu ogólnokrajową rozpoznawalność. Wielu wróżyło, że kariera niewyszkolonego aktora zakończy się na pojedynczym serialu, jak to miało miejsce z wieloma jego poprzednikami, Maciej jednak na dobre złapał aktorskiego bakcyla i wywalczył sobie miejsce na Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie.
Na owoce ciężkiej pracy nie trzeba było długo czekać. Musiał nie dość, że odegrał jedną z głównych ról w pierwszym polskim serialu Netflixa 1983, to dodatkowo pełnił rolę producenta obrazu. Seria została co prawda odebrana zarówno przez recenzentów jak i przeciętnych widzów raczej negatywnie, nie przekreśliło to jednak szans 24-latka na kontynuowanie współpracy z amerykańskim gigantem. Już wkrótce będzie dane nam go zobaczyć u boku Henry'ego Cavilla w adaptacji sagi o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego.
Wygląda jednak na to, że polska produkcja została doceniana za granicą o wiele bardziej pozytywnie niż w kraju. Jak pochwalił się bowiem sam aktor, jego nazwisko znalazło się na liście 30 under 30" w kategorii rozrywka prestiżowego miesięcznika Forbes.
Chciałbym, żeby historia tego projektu była przykładem dla młodych ludzi, że się da. Że warto się rozwijać, mieć marzenia, które są silnikiem naszych działań i o te marzenia walczyć. Że warto wyznaczać sobie cele i je realizować. Nie przejmować się brakiem wiary innych w naszą wizję, ani niepowodzeniami, ale wyciągać z nich wnioski. A przede wszystkim, żeby wpuszczać w siebie tylko dobro i patrzeć w stronę światła - możemy przeczytać na Instagramowym profilu Musiała.