Wybór polskiego reprezentanta na Eurowizję zawsze budzi wiele emocji nawet wśród tych internautów, którzy nieszczególnie interesują się konkursem. W tym roku oczy skierowane były na TVP jeszcze bardziej, po zwycięstwie Roksany Węgiel na dziecięcej Eurowzji. To właśnie sukces nastolatki miał skłonić telewizję do porzucenia Krajowych Eliminacji i wybrania kandydata przez "wewnętrzą komisję".
Po tygodniach spekulacji i przełożeniu terminu końca obrad, w piątek TVP poinformowała, że w Izraelu w maju reprezentować Polskę będzie folkowy zespół Tulia z piosenką, która ogłoszona zostanie w późniejszym terminie. Jak można było się spodziewać, decyzja podzieliła internautów i fanów muzyki: część uważa, że w Tel Awiwie zaprezentujemy jakość i dobre wokale, inni, że "nudny skansen".
Głos w dyskusji postanowił zabrać Artur Orzech, który od lat związany jest z konkursem jako prowadzący Krajowych Elimiancji, a przede wszystkim komentator Eurowizji. Dziennikarz słynie ze swoich ciętych uwag i tego, że na wizji nie wzbrania się przed surową oceną wykonań, które nie przypadły mu do gustu. Wybór Tulii ocenił na swoim koncie na Facebooku.
A zatem Tulia. I dobrze. Wygrana w Opolu i teraz kontynuacja jest moim zdaniem Ok. Eurowizja nie jest dla gwiazd. To gwiazdy ewentualnie tam się rodzą - napisał.
Co ciekawe, zagraniczni fani Eurowizji przyjęli decyzję Polski z całkiem sporym entuzjazem, a na pewno zaciekawieniem. Niektórzy twierdzą, że wybór poczyniony został na fali sukcesu Zimnej Wojny, która pokazała światu polskie pieśni ludowe. Nie brakuje też przywołań występu Cleo z 2014 roku, który wywołał ogromne kontrowersje przez słynne już "ubijanie masła" Oli Ciupy.
Wierzycie w dobre miejsce Polski na tegorocznej Eurowizji?