Na zainteresowanie czwartą edycją popularnego programu Agent Gwiazdy bez wątpienia wpływ ma zróżnicowana obsada. W szczególności chodzi tu o obecność pierwszej w historii show małżeńskiej pary - Marioli i Andrzeja Gołotów oraz diwy polskiej sceny muzycznej - Edyty Górniak. O tej drugiej jest głośno już od jakiegoś czasu, ze względu na udzielane przez nią w ostatnich tygodniach wywiadów, w których wyraźnie dawała do zrozumienia, że udział w przedsięwzięciu kosztował ją wiele wyrzeczeń.
W zeszłym tygodniu emitowano pierwszy odcinek Agenta, w którym gwiazdy m.in. pokonywały swoje słabości skacząc z wysokiego klifu. Tydzień temu z programem musiała pożegnać się Kasia Wołejnio.
W drugim odcinku uczestnicy mieli za zadanie zmierzyć się z żywiołem, jakim jest woda. Celem było pokonanie około stu metrów i dopłynięcie do wyspy, na której znajdowały się niezbędne do wykonania zadania rekwizyty.
Do wodnej konkurencji od początku nie była przekonana Edyta Górniak, która jak sama zdradziła, panicznie boi się wody, co nie wzięło się znikąd, bowiem w dzieciństwie tata piosenkarki… straszył ją wrzuceniem do rzeki:
Ja się panicznie boję wody, odkąd pamiętam. Mój tata mówił: "Bo cię wrzucę do wody i cię ryby zjedzą" - wspominała czasy dzieciństwa artystka i dodała: Do basenu wchodzę po schodach. Wchodzę tylko do uda, a potem dostaję zadyszki i już się boję.
Najlepszym pływakiem okazał się Rafał Jonkisz, dlatego to on został wytypowany, aby zacząć sztafetę wraz z Krystyną Czubówną. Niestety Panią Krysię zadanie nieco przerosło i w rezultacie potrzebowała nie tylko pomocy Andrzeja Gołoty, ale i lekarza.
Jeśli mogę komuś pomóc, to pomagam - skwitował swój wyczyn pięściarz.
Zadanie okazało się trudniejsze niż uczestnicy się spodziewali. Mariola Gołota była zawiedziona, ponieważ, gdy zrezygnowała z popłynięcia na wyspę, mąż nie ruszył jej z pomocą.
Myślałam, że on przyjdzie mnie uratować - narzekała Mariola, a nawet zdecydowała się nieco skarcić męża: Cicho, ty się nie odzywaj w ogóle - burknęła w stronę Andrzeja.
Mariola z liścia go! - wołał rozbawiony Misiek Koterski.
Drugie zadanie zaczęło się od rebusu, który nie sprawił uczestnikom aż takiej trudności jak poprzednia konkurencja.
Chyba już po trzech pierwszych słowach wiedziałam, że to fragment piosenki - wyznała skromnie Edzia.
Uczestnicy podzieleni na grupy musieli ułożyć nazwę miejsca, w którym miała się znajdować sama prowadząca - Kinga Rusin. Choć teoretycznie udało im się wykonać zadanie, ze względu na odliczone im pięć minut nie zdobyli pieniędzy.
Każda kolejna konkurencja zdawała się być dla uczestników coraz bardziej uciążliwa. Ta w starej rzeźni wywołała niemałe emocje:
Rzeźnia, mój Boże!, miejsce takie dosyć wrogie, masakra - skomentowała Górniak.
Gwiazdy musiały po ciemku wejść do rzeźni i odnaleźć immunitet i jokery. To zadanie również przerosło Edytę. Piosenkarka ze łzami wybiegła z budynku.
Ja próbowałam dwa razy wejść do tego pomieszczenia, ale lęk mi nie pozwolił - tłumaczyła się diwa.
W rezultacie nagrody udało się zdobyć Marysi, Violi, Miśkowi i Angelice, która znalazła jokera. Sadowska spędziła w ciemnym pomieszczeniu najwięcej czasu, co niektórym nie do końca się spodobało:
Znam Marysię i lubię ją, ale widzę, że jest napalona na program jak szczerbaty na suchary - podsumował osobę Marysi Misiek.
Okazało się, że po wodnych atrakcjach Krystyna nie jest w stanie wrócić do programu, a w jej miejsce wróciła... Kasia Wołejnio. Co ciekawe, to nie koniec zaskoczeń drugiego odcinka show. Edyta w pewnym momencie przerwała sprawdzanie testów Kindze i oznajmiła, że odchodzi z programu na rzecz osoby, która miałaby dzisiaj odpaść.
Nie potrzebuję sobie nic więcej udowodnić, to nie jest poddanie się - wyznała Górniak ze łzami w oczach.
Na koniec przytuliła się do Violi, twierdząc, że bardzo się zaprzyjaźniły. Rezygnacja piosenkarki dość szczególnie wpłynęła również na Wiktora Mrozika, który uronił nawet kilka łez.
Myślicie, że po programie wciąż się przyjaźnią?