Jerzy Urban od zawsze robił wszystko, by zasłużyć na miano jednego z najbardziej kontrowersyjnych dziennikarzy. Od prawie 30 lat jest redaktorem naczelnym tygodnika NIE, w którym publikuje wulgarne żarty i obrazoburcze treści. Urban lubi wbijać kij w mrowisko również antyklerykalnymi grafikami. Jedna z nich - wizerunek zdziwionej podobizny Jezusa wpisanego w znak zakazu - przysporzyła dziennikarzowi kłopotów z prawem.
W 2012 roku oskarżono go o "obrazę uczuć religijnych". Proces trwał sześć lat i zakończył się wyrokiem, na mocy którego dziennikarz miał zapłacić 120 tysięcy złotych grzywny oraz koszty postępowania sądowego w wysokości 28 tysięcy złotych. To najwyższa kara za tego typu "przestępstwo" w historii polskiego sądownictwa.
Urban był oburzony wyrokiem i oczywiście złożył apelację. Jak podają Wirtualne Media, we wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił wyrok pierwszej instancji i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. W uzasadnieniu sędzia Mariusz Jackowski wyraził zastrzeżenia do opinii biegłych.
Konstatacje sądu, jeśli chodzi o opinię biegłego z zakresu historii sztuki, są odmienne, własne; a opinia biegłego z zakresu religioznawstwa jest opinią niejasną, bowiem odnosi się ona do gorliwych wyznawców religii katolickiej - stwierdził.
Urban skomentował decyzję sądu w typowym dla siebie stylu.
Kończę w tym roku 86 lat i nie jestem zainteresowany końcem tej sprawy, która trwała sześć lat i zapewne drugie tyle będzie trwała. Nie zamierzam uczestniczyć w żadnych rozprawach dotyczących tej sprawy. Mogą mnie skazać nawet na dożywocie i mam to w du*ie - powiedział.
Zobacz też: NAGI Jerzy Urban kusi pod prysznicem (FOTO)