W miniony piątek Dominika Tajner-Wiśniewska, jak co tydzień pojawiła się w studiu Tańca z gwiazdami. Niestety, tym razem musiała zadowolić się miejscem na widowni. Wraz z Wojciechem Jeschke odpadła tydzień wcześniej. Czwartego dnia po feralnym dla niej odcinku otrzymała pozew rozwodowy, który, jak się okazało w tajemnicy przed nią przygotowywał mąż, Michał Wiśniewski.
Zobacz: Michał Wiśniewski i Dominika-Tajner rozwodzą się! "Jest mi bardzo przykro, nie spodziewałam się"
Taka kolejność nieszczęść była, niestety, najgorszą z możliwych. Gdyby Dominika wiedziała o pozwie wcześniej, jej losy w Tańcu z gwiazdami mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej. Historia programu zna przypadki uczestniczek, która na parkiecie "odkrywały utraconą kobiecość" tak skutecznie, że ostatecznie wygrywały całą edycję. Pomijając już nawet ten aspekt, dla Dominiki było znacznie lepiej, gdyby miała się czym zająć, zamiast siedzieć w domu i zamartwiać się o przyszłość.
Ona sama chyba też tak uważa, bo, mimo że odpadła z programu, nadal szuka towarzystwa ludzi, których tam poznała. Najwyraźniej czuje się w ich towarzystwie dobrze i bezpiecznie.
Po zakończeniu piątkowego odcinka wraz z resztą ekipy spędziła wieczór w jednej z warszawskich restauracji. Jak wspominają świadkowie, dało się wyczuć szczególną więź, łączącą ją z Danielem Kuczajem. Trudno się temu dziwić. Trener słynie z tego, że jak nikt potrafi zmotywować kobiety do tego, by zawalczyły o najlepszą wersję siebie. Jak ujawnił w jednym z wywiadów, tę umiejętność wykształciły w nim trudne relacje rodzinne, a zwłaszczatragedia jego mamy, którą wreszcie przekonał, by wyrwała się z patologicznego małżeństwa.
W piątkowy wieczór Dominika wyjątkowo komfortowo czuła się w jego towarzystwie.
Przytulał się do Dominiki, głaskał ją po szyi i trzymał za rękę - wspomina informator Super Expressu.
Ponieważ Dominice i Danielowi przez cały czas towarzyszyła Justyna Żyła, można powiedzieć, że zrobił się z tego góralski wieczór…
