O Justynie Żyle zrobiło się głośno w lutym zeszłego roku, gdy jeszcze jako żona Piotra Żyły opublikowała na Instagramie wpis, w którym wyznała przed całą Polską, że skoczek zostawił ją i dzieci dla innej kobiety.
W jednej chwili sympatyczny śmieszek stał się w oczach opinii publicznej nieczułym i wyrachowanym egoistą, a w Internecie posypały się na niego gromy. Fani sportowca zaczęli się nawet martwić, że z powodu afery ucierpi sportowa forma skoczka, ale na szczęście tak się nie stało.
Tymczasem Justyna rozkręcała się coraz bardziej i publikowała coraz więcej wpisów, w których mieszała męża z błotem. Robiła to na tyle konsekwentnie, że coraz częściej gościła na łamach mediów. Zaowocowało to sesją dla Playboya i własnym programem telewizyjnym oraz zaproszeniem do Tańca z Gwiazdami.
Choć Justyna zarzucała Piotrowi zdrady i brak zainteresowania dziećmi, ostatecznie para rozstała się bez orzekania o winie, a Piotr zabiera dzieci do siebie dwa razy w tygodniu i w co drugi weekend. Płaci też alimenty.
Ostatnio Justyna udzieliła wywiadu, w którym stwierdziła, że nie żałuje tamtych wpisów i czuje się "prekursorką", która ośmieliła inne celebrytki do publicznego prania prywatnych brudów.
Żyła zapowiada też kolejne "projekty" i widać, że jest zdeterminowana, żeby utrzymać się w show biznesie. Jak informuje serwis Pomponik.pl, menedżer Piotra jest zaniepokojony medialną aktywnością Justyny. Ponoć wysłał celebrytce pismo z wezwaniem do zaprzestania udzielania wywiadów na temat byłego męża.
PR-owiec skoczka zauważył spadek zainteresowania reklamodawców Piotrem. Ponoć obawiają się oni tego, co jeszcze powie Justyna - pisze Pomponik.
Serwis dodaje, że Piotr nie życzy sobie, aby Justyna zabierała ich dzieci: 12-letniego Jakuba i siedmioletnią Karolinę na plan Tańca z Gwiazdami i wciągała je do show biznesu. Jeśli Żyła nie spełni tych warunków, ponownie spotkają się w sądzie.
