Trwa ładowanie...
Przejdź na

Tomasz Sekielski o otyłości: "Czy ktokolwiek zakłada, że ludzie otyli są z tego powodu szczęśliwi?"

0
Podziel się:

"Prowadzisz grę sam ze sobą, żeby usprawiedliwić to, co robisz. Żeby te chwile rozkoszy, kiedy się obżerasz, przykrywały klęski".

Tomasz Sekielski o otyłości: "Czy ktokolwiek zakłada, że ludzie otyli są z tego powodu szczęśliwi?"

Tomasz Sekielski słynie z tego, że najchętniej zabiera się za tematy trudne, takie, których nikt dotąd nie odważył się ruszyć lub omawia je z takiej perspektywy, która do tej pory wydawała się zupełnie nieoczywista. Więc kiedy po zakończeniu prac nad ekstremalnie ciężkim, jak na polskie warunki, dokumentem o pedofilii w Kościele Katolickim, Sekielski przyznał się publicznie do otyłości i zapowiedział, że będzie z nią walczył na oczach całej Polski, było wiadomo, że jego odchudzanie też odbędzie się z hukiem.

I rzeczywiście, na początek, żeby się zmotywować, dziennikarz udzielił Newsweekowi wywiadu, w którym przedstawia niekontrolowane objadanie się jak nałóg, groźny dla zdrowia i życia.

Na temat diet i odchudzania powstało mnóstwo poradników, w tym wiele napisanych przez celebrytki, jednak do tej pory nikt nie odważył się powiedzieć głośno, że, bez względu na obowiązującą poprawność polityczną, ludzie uzależnieni od objadania się nie są szczęśliwi, a na co dzień stosują takie same sztuczki i mechanizmy wyparcia i samooszukiwania się, co na przykład alkoholicy.

Czy ktokolwiek zakłada, że ludzie otyli są z tego powodu szczęśliwi? - zastanawia się Sekielski. Podoba im się, jak wyglądają? Nie. Mogą to maskować, mogą czasami się z tym godzić, ale nie są szczęśliwi. Piętnowanie ich wypominaniem, że żarli, nie jest motywujące. Stygmatyzuje ich, obraża. Dlaczego człowiek uzależniony oszukuje sam siebie? Dlaczego cały jego intelekt służy mu do tego, by nie dopuścić przykrych informacji do jego świadomości? Prowadzisz grę sam ze sobą, żeby znaleźć usprawiedliwienie dla tego, co robisz. Żeby te chwile rozkoszy, kiedy się obżerasz, przykrywały klęski, kiedy jednak nie możesz dopiąć spodni i dociera do ciebie, że jesteś grubasem. Przyznam, że zszokowała mnie liczba, która pokazała się na wyświetlaczu wagi. Naprawdę źle się czułem, fizycznie i psychicznie.

Sekielski podkreśla, że świadomość faktu, że objadanie się jest nałogiem, jest społecznie tak niska, że doprowadziła do nietrafionej i niedelikatnej, jego zdaniem, kampanii społecznej. Bo chociaż wrażliwość ludzi generalnie rośnie i coraz więcej Polaków rozumie, że nie wystarczy powiedzieć alkoholikowi, żeby nie pił, a choremu na depresję, żeby wziął się w garść, to jednak dopuszczono do publikacji billboardy, na których przekreślono słowo "żryj" i dopisano "żyj".

Wkurzyła mnie ta kretyńska reklama - wyznaje dziennikarz. Objadanie się jest jak uzależnienie. Codziennie sobie mówisz: pieprzyć to, jeszcze dziś się najem, odchudzał się będę od jutra. I zjadałem korytko lodów, przegryzałem kurczakiem. To jest uzależnienie, ludzie nie zdają sobie z tego sprawy. Mówią: po co tyle żarłeś? Powiedz alkoholikowi, żeby nie pił. Odpowie, że postara się, ale potem sięgnie po alkohol. Przecież doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to jest niszczące. Ja mam tak z żarciem.

Jak byłem na głodzie to nagle wszędzie wokół widziałem cukiernie. Mówiłem sobie: przecież jak wejdę i kupię jedną drożdżówkę, to nic się nie stanie. Ale głupio kartą płacić za jedną drożdżówkę, wezmę trzy, zaniosę do domu. Zjadam jedną, czuję się świetnie, więc jeszcze jedną, co za różnica, najwyżej nie zjem obiadu. No i zjadałem wszystkie te drożdżówki, sernik, a na kolację to smakowite jedzenie, które sobie przygotowałem w korytku. I przekąszałem je lodami. Po nich było słodko, więc dla przełamania smaku znów coś jadłem. I tak przeżarty szedłem spać.

Budziłem się w środku nocy, było mi niedobrze, czasem wydawało mi się, że chyba mam zawał. Bałem się, przyrzekałem sobie, że od jutra idę na dietę. I rano nie jadłem śniadania, na lunch lekka sałatka, wieczorem czułem się świetnie, więc zapominałem o nocnym cierpieniu i wszystko zaczynało się od nowa. Brat mi doradził, że jak będę relacjonować swoje odchudzanie, to nie będę miał wyjścia, nie przestanę. On wie, że ja się spinam, kiedy robię coś publicznie. Nie pozwolę sobie na klęskę. Po tym, jak ogłosiłem, ile ważę, trochę mi napięcie zeszło. Są przecież filmy dokumentalne, których autor jest jednocześnie bohaterem. Postanowiłem wyjść z szafy i pokazać, ile ważę. Często słyszę, że zacząłem się odchudzać, żeby zrobić promocję filmowi o pedofilii. Ale on nie potrzebuje promocji, bo wrzucę go na YouTube i będzie dostępny za darmo.

_

_

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)