Krótko po pogrzebie Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, ugodzonego nożem na oczach tłumu ludzi na scenie podczas świętowania 27 finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, wdowa, Magdalena Adamowicz zabrała obie córki, ośmio- i piętnastoletnią i wyjechała z nimi do Stanów Zjednoczonych.
Jak ujawnia w rozmowie z Faktem, miała, jak się okazuje słuszne, podejrzenia, że z dala od polskiej dyskusji politycznej, w spokoju i całkowitej anonimowości będzie im łatwiej przejść przez najtrudniejsze etapy żałoby.
Muszę przyznać, że wyjazd i przebywanie daleko od domu bardzo nam pomogły - przyznaje żona zmarłego prezydenta. Byłyśmy anonimowe, same. Dałam córkom bardzo dożo czasu. Nie boję się powrotu do Gdańska. Córki tęsknią za uściskiem taty, łaskotaniem, zapachem, głosem i dla nich ta tęsknota może się nasilić w Gdańsku. Nie jest łatwo. Ale staramy się żyć inaczej. Uczymy się po prostu żyć na nowo. Jesteśmy tu i musimy żyć dalej.
Magdalena Adamowicz przyjęła ofertę Koalicji Obywatelskiej dotyczącą kandydowania do Parlamentu Europejskiego. Dostała drugie miejsce na pomorskiej liście, więc szanse na niepowodzenie są raczej niewielkie. Jak wyjaśnia w wywiadzie, w wyborach startuje z konkretnym programem. Chce kontynuować dzieło męża, który nawoływał do zgody ponad podziałami, a jego ostatnie słowa, tuż przed atakiem nożownika, były apelem o dzielenie się dobrem.
Chciałabym, aby śmierć Pawła, bezsensowna i okrutna, nie poszła na marne - tłumaczy wdowa. Wierzę, że Pan Bóg powołał go do siebie, bo chciał nam wszystkim coś bardzo ważnego przekazać. Musimy skończyć z mową nienawiści. Musimy zacząć się szanować. Nie musimy się kochać, ale bądźmy serdeczni dla siebie i życzliwi nie tylko od święta, nie tylko po wielkich tragediach, ale tak normalnie, na co dzień. Najważniejszą zmianą, nad którą zaczęłam już pracować, to budowanie koalicji na rzecz uzupełnienia międzynarodowych konwencji praw człowieka o zapis o wolności od mowy nienawiści. To, co proponuję, jest trudne do przeprowadzenia. Zarówno zmiana prawa jak i działania edukacyjne i uświadamiające wymagają współpracy wielu środowisk, specjalistów, także od internetu. Walcząc z mową nienawiści nie możemy dać komukolwiek narzędzi do ograniczenia wolności słowa, ale niegardzącej innym człowiekiem.
Zdaniem wdowy po zamordowanym prezydencie Gdańska, atak na jej męża, a niedawno także na związanego z przeciwną stroną sceny politycznej byłego prezydenta Siedlec to znak, że trzeba działać szybko.
Atak na byłego prezydenta Siedlec, Wojciecha Kudelskiego pokazuje, że tama nienawiści została przerwana, sama jej nie zatrzymam - ostrzega w wywiadzie. Zło dobrem zwyciężaj - to naprawdę działa.
Po ataku Stefana W. na prezydenta Gdańska, matka nożownika błagała, by nie stosować wobec niej i reszty rodziny odpowiedzialności zbiorowej.
Magdalena Adamowicz zapewnia, że doskonale to rozumie.
Bardzo szkoda mi mamy tego człowieka - wyznaje. Każda matka kocha swoje dziecko, bez względu na to, co zrobi i jakie jest. _**Ja nie mam do niej żalu.**_ Trudno ją winić za działania dorosłego syna. Moja teściowa modli się za nią i za człowieka, który zabił Pawła. Ja staram się móc to zrobić.
_
_