Chociaż w Polsce Celine Dion nadal kojarzy się przede wszystkim ze ścieżką dźwiękową do Titanica Davida Camerona, na Zachodzie kanadyjska wokalistka coraz częściej rozpoznawana jest przez swoje kontrowersyjne stylizacje i spory dystans do własnej osoby. Jej spektakularna transformacja z zachowawczej diwy w ikonę współczesnej mody zaczęła się przed rokiem, kiedy to przez cały miesiąc pobytu we Francji, Celine urządzała fotografom zgromadzonym pod swoim hotelem istny pokaz mody. Prezentowała wówczas na sobie kolekcje prosto z wybiegów.
Za tą niesłychaną metamorfozą stoi rzecz jasna stylista piosenkarki, sam określający się mianem "architekta wizerunku", niejaki Law Roach. Sądząc po coraz to bardziej wymyślnych kreacjach Dion, możemy chyba spokojnie przypuszczać, że ich współpraca kwitnie w najlepsze.
Jej owocem jest najnowszy intratny kontrakt Kanadyjki z gigantem branży kosmetycznej – L'Oreal. Jej nowa rola ambasadorki marki zbiegła się idealnie w czasie z końcówką rezydencji w Las Vegas i początkiem światowej trasy koncertowej. Dion zapowiedziała także wydanie płyty w drugiej połowie 2019 roku, a więc będzie miała jeszcze więcej okazji, aby pochwalić się współpracą z L'Orealem.
Jestem w takim okresie życia, kiedy jestem podekscytowana, że mogę użyć mojego głosu, aby pomóc innym poczuć się pięknie, wartościowo i wesprzeć ludzi w akceptacji samego siebie - zdradziła gwiazda.
Wraz z ogłoszeniem jej nowej współpracy, Celine zaprezentowała efekty sesji zdjęciowej, zainscenizowanej na potrzeby producenta. Jednak nawet na tych fotografiach wyraźnie widać nowo odkrytą, nieco ironiczną stronę piosenkarki, która rozkłada się na stole bilardowym w odblaskowym garniturze, bądź też cieszy się filiżanką kawy, siedząc na bosaka na podłodze.
Piękna?
